Rozdział 5: Bo na tym polego przyjaźń.
Kamil siedział właśnie przy stole, konsumując
obiad. Nie mógł się już doczekać kiedy przybędą chłopaki, energia go rozpierała
od rana. Musiał niestety jeszcze czekać, ale to mu nie przeszkadzało.
Harry nie wiedział jak dać upust
emocjom, gdy wnet przypomniał sobie, że ich baza stoi cała w kurzu. No tak! To
jest pomysł, wysprząta całą bazę, ale sam?! No tak a co mu szkodzi! Zjadł
resztę obiadu bardzo szybko, podziękował i zerwał się z krzesła, po czym
wybiegł na korytarz. Podbiegł do ściany i przyłożył rękę w odpowiednim miejscu,
gdy ukazało się przejście natychmiast tam wszedł. Rozejrzał się uważnie i
skrzywił, przecież tam była cała masa kurzu ! Sięgną szybko, po pierwszą lepszą
książkę o tytule ,,Przydatne
zaklęcia czyszczące!’’ Od razu
ją otworzył, na pierwszej stronie zauważył wiele przydatnych zaklęć takich jak:
- Blizzard*- Zaklęcie powodujące
zamiatanie kurzów bądź śmieci.
-Lavabit* - Zaklęcie myjące wszystkie powierzchnie.
Czy Regenerare*- Zaklęcie regenerujące. Od razu zaczą je rzucać.
Nie minęło 10minut a salon lśnił czystością.
Spojrzał na kanapę, było na niej stare dziurawe nakrycie. Postanowił to
zmienić, szepną więc- operiet novum!* - A po chwili, na miejscu
starego nakrycia, było całe nowe nakrycie i to w barwach Gryffindoru! Chłopak
zadowolony z swojej pracy, wyszedł z , teraz już, przytulnego salonu na
korytarz. Wszedł do kuchni i spojrzał na zegar, była już 15,30 co oznaczało iż
za 5 minut pojawią się chłopaki! Na jego
ustach pojawił się wielki banan i wcale nie znikał, lecz cały czas się
powiększał. Usiadł i czekał, 15,32 i 5sekund, 15,33 i 35sekund, 15,33 i
55sekund. No szybciej ! – Szepną do siebie. 15,34 i 40 sekund. Jeszcze 20
sekund! Szybciej, szybciej czasie! Iiiiiiiiiiiiiiiiii….. JEST ! Są ! Gdy wybiła
równo 15,35 Kamil poderwał się z podłogi na której usiadł i pobiegł w stronę
kominka, gdzie pojawiły się już chłopaki.
Przywitał ich z ,wielkim, bananem na twarzy i uściskiem dłoni. Zaprowadził
ich do pokoi. Ron i Jack wywalili swoje rzeczy na łóżko, mówiąc że później się
rozpakują i wyszli do ich tajnego salonu, zaś Max powiedział że gdy się
rozpakuje to do nich dołączy. Harry pobiegł do salonu gdzie czekali na niego
Weasley i Szarow. Jack od razu na niego naskoczył, rzekłszy – Dobra Kamil gadaj
o co chodzi.- Młodego Blacka opuściła, przez chwilę odwaga, ale w końcu raz
kozie śmierć, powie im i już bez lęku
rzekł.- No dobra, powiem wam. Jak obiecacie, że się po tym od Max’ a nie
odwrócicie!- Ron i Jack wymienili spojrzenia i odrzekli zgodnie.- No dobra,
przysięgamy, ale mów!- Potter zaśmiał się w myślach. Ach ta Huncwocka
ciekawość. – A więc tak, Max jest kociołakiem.-
Rzekł z prosto z mostu, uśmiech na twarzach jego przyjaciół zmieniał się
w szok. – A-a-ale j-jak ? – Wyjąkał Jack.- Nie wiem, wiem że nim jest i
postanowiłem mu pomóc. On nam nie powiedział, bo zapewne obawiał się że się od
niego odwrócimy gdy się dowiemy kim jest. Pamiętacie? Zawsze znikał podczas
pełni, a na kilka dni przed nią, stawał się nadpobudliwy i niespokojny. Musimy mu
pomóc!- Odrzekł na to Czarny. – Ale jak?- Zapytał wystraszony Ron.- Animagia!
To jest najlepsze rozwiązanie, kociołaki są groźne jedynie dla ludzi, a nie dla
zwierząt. A nie dość że w ten sposób pomożemy Max’ owi, to jeszcze ułatwi nam
to robienie psikusów!- Natychmiastowa reakcja Harry’ ego. Ron w końcu się
wypowiedział. – No fakt, ale na to potrzeba lat !- Kamil parskną i odrzekł.- A
wcale że nie! Mi to zajęło godzinę.
- ŻE CO ??!- Chłopak zaśmiał się
i powiedział.- To co słyszeliście, chwila dam wam książki o tym, poczytacie i
zaczniecie próbować ok.?
- No ok.- Odpowiedzieli, na co
Black wyciągną książkę z której nauczył się tej sztuki i mrukną celując w nią różdżką.- Effingo veritatem!- I obok prawdziwej książki, pojawiła się jeszcze
jedna inna. Chłopak wstał i podał przyjaciołom książki. Jego przyjaciele
pogrążyli się w lekturze, po 15minutach chcieli zacząć ćwiczyć. Więc zabrali
się do pracy, Harry wprowadził ich w trans. Najpierw zrobił to z Jackiem,
okazało się że jego zwierze to koń. Później oboje wprowadzili w trans Rona,
jego zwierzęciem była jaszczurka. Jack i Ron zaczęli ćwiczyć przemiany po
godzinie udało się to Jackowi, Ronowi trochę później. Kamil się niecierpliwił,
dlaczego nadal nie ma Max’ a ? I nagle przejście się otwarło a do środka wszedł
smutny Max. Potter zerwał się na równe nogi i powiedział – Dlaczego jesteś
smutny Max? – Max podniósł na niego wzrok i odrzekł.- Zabito moją matkę, a po
za tym muszę wyjechać na 4dni, a później mam pogrzeb. – Black odpowiedział mu
kładąc rękę na jego ramieniu.- Przykro mi Max, a i mamy dla ciebie parę pytań.-
Chłopcy pokiwali za jego plecami głowami. Zaś on odpowiedział – No to pytajcie.
– Harry wskazał mu krzesło przy stoliku. Flinston tam usiadł. Zaś Potter wraz z
Ronem, oraz Jackiem usiedli naprzeciw. Black zaczą oficjalnym tonem.- Czy to
prawda, że szanowny pan Maximilian F. jest kociołakiem ? – Na twarzy Chłopaka
pojawił się szok i wyjąkał – N-nie !- Harry nie dał się zwieść i odrzekł- Proszę nie kłamać panie Flinston.
– Przesłuchiwany przełkną głośno ślinę i odrzekł. – Tak. Tak ! Jestem potworem-
odwrócił twarz w drugą stronę i dodał- możecie się teraz ode mnie odwrócić,
śmiało! Nie będę miał wam tego za złe, sam się siebie brzydzę!- Harry
natychmiast mu odrzekł- Max ! My się od ciebie nie odwrócimy ! Nadal chcemy się z tobą przyjaźnić i nam to
kim jesteś nie przeszkadza ! To że masz
,,mały futerkowy’’ problem, nie znaczy że przestaniemy się z tobą przyjaźnić!
Jesteśmy przyjaciółmi na dobre i złe ! Nie chcemy zrywać przyjaźni z tobą! –
Max podniósł na niego wzrok i zapytał.- Naprawdę?- Kamil odpowiedział. – Tak
Max ! Jesteśmy w końcu przyjaciółmi, a po za tym znaleźliśmy sposób by
towarzyszyć ci podczas pełni!- Na twarzy Flinstona pojawił się szok, mieszany z
szczęściem. Zdołał tylko powiedzieć.- A-a-ale j-j-jak ???! – Chłopcy
wyszczerzyli się i powiedzieli.- Animagia! – Max odpowiedział im.- Z
racjonalnego punktu widzenia, tej szlachetnej sztuki, transmutacji uczy się
kilka lat. Więc nie sadzę by to wypaliło. A zresztą najpierw trzeba się zarejestrować
w ministerstwie magi, więc jak im to wytłumaczycie? – Black odpowiedział mu. – Max, ale my to już
umiemy, a po za tym, kto mówi o legalnej animagi? Ja, Jack i Ron jesteśmy
nielegalnymi animagami dla ciebie! Zrozum chcemy ci pomóc i nic nie zmieni
naszego nastawienia do ciebie! Przecież jakby ni to, że akceptujemy ciebie jako
kociołaka, to byśmy zapewne ni uczyli się Animagi! – Na twarzy Max’ a pojawił
się szeroki uśmiech, a sam Flinston odrzekł.- Naprawdę bardzo dziękuje wam. A
właściwie jakimi jesteście zwierzętami? – Chłopcy się wyszczerzyli zaczęli
mówić po kolei.
- Bułany Koń!
- Pomarańczowa Jaszczurka!- Teraz
spojrzeli na Pottera, który z wielkim bananem na ustach odrzekł.- Czarny Wilk!-
Każdy z Huncwotów przybił sobie piątkę. Teraz głos zabrał Harry.- Trzeba nam wymyślić
jakieś ksyki.- Reszta paczki pokiwała głowami.- Wiem !-odezwał się Max.- Ty
Kamil możesz być, hmm …. Już wiem Blacki*! Od nazwiska. Jack to może Spirit*?
Jest koniem więc mu może pasować. A Ron to, to, to …. Nie wiem. Hmm… Może Rudy*?
Bo masz rude włosy, co wy na to?- Każdy z wyżej wymieniony pokiwał z głową, gdy
nagle Jack powiedział.- Ale ty nie masz ksywki!... Już wiem !... E jednak nie
wiem… A MOŻE??!... Nie to beznadzieja !... Mam! To może się wam spodobać. Matrix
*!- Szarow powiedział to by po chwili parsknąć śmiechem, zaś Harry odrzekł.- To
jest myśl!
- Na serio?
- No!
- A więc. Pan Max F. Urodzony w Dolinie
Godryka*, dnia 22stycznia 1980roku o godzinie 19.30, chory na kociołactwo od
Eee.. 5roku życia, niniejszym z rozkazu pozostałych członków, paczki w
Hogwarcie znanej jako Huncwoci, dostaje ksywkę Matrix! Decyzja ta jest
niepodważalnie zatwierdzona. – Max parskną śmiechem, ale po chwili powiedział.-
Tak, tak, ale teraz chodźcie coś zjeść.- I tak wszyscy w dobrych humorach,
zeszli na pyszną kolacje, by ją smacznie schrupać.
- - -
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
1 Blizzard* Po
łacinie zamieć, co ono powoduje jest wyjaśnione.
2 Lavabit*- Po
łacinie oznacza umyj. Powiedziane jest co ono powoduje.
3 Regenerare*-
Zaklęcie zaczerpnięte z książki,
które w łacinie oznacza zregeneruj.
4 operiet novum!*- Łacińskie Pokrywa nowa. –
Zmienia stare pokrywy i ogólnie materiały na nowe.
5Blacki*-
Ostatnio coś mnie
wzięło i wymyśliłam
ją na zapas.
6.
Spirit*- Ponieważ Jack, jako koń, będzie
wyglądał jak Spirit z bajki
,,Mustang Z Dzikiej Doliny’’ nazwałam go jego imieniem. ( No co kocham konie!)
7
Rudy*- W innych opowiadaniach mówią na
niego wiewiór, a ja żeby nie kopiować Zarezerwowałam sobie ksywkę rudy, po za tym pasuje mu do włosów.
8Matrix*-
A mnie to obchodzi, że jestem dziewczyną? Lubię filmy
tego pokroju, więc postanowiłam go
nazwać Matrix, zwłaszcza że kocham ten film !
9
,,Urodzony w Dolinie Godryka*’’- W moim opowiadaniu, mama Max’ a była
przyjaciółką Lily i Jamesa, a po ślubie razem z mężem
przeprowadziła się do Doliny, Max i Harry
mieli się przyjaźnić od
małego, ale na skutek sami wiecie czego, tak się nie
stało, a dwójka teraz już przyjaciół poznała się dopiero w pociągu do
Hogwartu.
OMG, jeny ja ustawiam rekordy!
Napisałam ten rozdział w godzinę ! Ja
nie wieże ! Akcja teraz zacznie się rozkręcać. Nie wiem kiedy uśmiercę bliską Harry’ emu osobę. A
jego partnerki wyszukujcie w rozdziale kiedy będą dojeżdżać do
szkoły, bo wtedy ją pozna. Ech dla zmyłki
dodam więcej niż 1dziewczyne, no przecież nie może być aż tak
łatwo!
Ps. Sorry za tak krótki rozdział,
ale nie chce mi się wklejać podwójnych rozdziałów, bo ten Onet mnie do szału
doprowadza, ech nie wiem, może
gdzieś przeniosę bloga? Powiedzcie co myślicie o tym !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz