czwartek, 31 stycznia 2013

Rozdział VII: Powrót do drugiego domu


 Pojawią się cenzurowane przekleństwa!

_____________________________

RozdziaŁ VII : Powrót, do drugiego domu!

Syriusz Black , znany Huncwot, jeden z największych psotników, nielegalny animag, znany również jako Łapa, najlepszy przyjaciel, martwego już, Jamesa Pottera, Rogacza, Remusa Lupina, Lunatyka, razem z członkami Zakonu Feniksa, stał teraz na peronie 9 i ¾ ,żegnając swojego przybranego syna i jego przyjaciół. Łapa jak i Zakon, nadal nie wiedział kim jest naprawdę Kamil, a sam Potter, nie zdążył im tego powiedzieć, postanawiając, iż zrobi to w czasie ferii świątecznych. Pociąg ruszył, a młodzi Huntcwoci weszli do jedynego wolnego przedziału i się w nim ulokowali, Max wcześniej był na zebraniu perfektów, gdyż sam nim był. Po pewnym czasie radosnych śmiechów i zabaw, Harry postanowił wyjść z przedziału i się przejść. Stał teraz na korytarzu gdy nagle weszła w niego, jakaś szatynka. Chłopak powstrzymał ją przed upadkiem, a ona rzekła.- Patrz gdzie stoisz! – Blacki uniósł brew i odrzekł.- To ty we mnie weszłaś. I kultura wymaga podziękowania. – Chłopak nie miał zamiaru się dać poniewierać jakiejś dziewuszce. Może i była wysoka, ale nie na tyle by dał jej się poniewierać. Dziewczyna odrzekła.- Weź się zbadaj! Ja mam ci dziękować??! A za co??!

- Hmm, pomyślmy… A  już wiem! Może dlatego, że nie dałem ci pocałować podłogi!

- Sama bym sobie dała radę karle!- O nie!- pomyślał chłopak,- Żadna dziewucha nie będzie mówić, że jest niski!- Ach tak? No więc pani Żyrafo, spadaj!

- Sam się zbadaj.

- Chyba ty.

- Idiota! – Powiedziała i skierowała w jego stronę pięści.- Z dziewczynami się nie bije, żyrafko.- Po tym stwierdzeniu, na twarzy dziewczyny pojawił się grymas wściekłości. Odpowiedziała krzycząc. – TY BEZMÓZGI, PRZYGŁUPI, BRZYDKI, KARŁOWATY DEBILU!!! JESZCZE RAZ MNIE NAZWIESZ ŻYRAFĄ A POŻAŁUJESZ! – Chłopak z spokojem odpowiedział.- No jasne, a co mi może zrobić dziewczynka?

- TO ŻE JESTEM DZIEWCZYNĄ NIE ZNACZY ŻE NIE POTRAFIĘ SIĘ BIĆ! GŁUPI KARZEŁKU!

- NAPRAWDĘ?- Tym razem, przesadziła. Mówić mu że jest karłem prosto w oczy, o nie, nie da się.  Ani ona, ani on nie zauważyli, że wszyscy zaczęli wychodzić z przedziałów, gapiąc się na ich kłótnie. – TAK NAPRAWDĘ!

-A CO JA BĘDĘ GADAŁ Z ŻYRAFIĄ?

- TY WREDNY, DEBILU! – Krzyknęła i wycelowała rękę w jego stronę. Po czym dodała.- A MASZ !- I spróbowała go walnąć w twarz, lecz on jej to uniemożliwił. Jednocześnie wyjęli różdżki i zapewne, posypały by się zaklęcia, gdyby nie to że, jeden z perfektów naczelnych krzykną.- BLACK ! STROM!- Oboje spojrzeli na niego. A ten dodał, już z letka ciszej.- Szlaban! Możecie być pewni że poinformuję, waszego opiekuna domu w którym mieszkacie, o zaistniałym zajściu . U ciebie Black profesor McGonagal!­ Zaś twój opiekun domu Strom, zostanie poinformowany gdy zostaniesz przydzielona! A teraz rozejść się! Bo stracicie punkty, nawet nie dojeżdżając do szkoły! – Wszyscy chcąc, nie chcąc udali się do swoich przedziałów. Gdy siedzieli już bezpiecznie w przedziale, Harry zapytał.- Słuchajcie, co to za jedna? Nigdy wcześniej jej nie widziałem. –My też.- Dodali Spirit i rudy, wszyscy spojrzeli na Matrix’ a. – No dobra, to jest nowa. Nazywa się Jessica Strom. Podobno do 15stki nie wiedziała, że magia istnieje. A! No tak, pochodzi z Polski. Podobno jej rodzice zostali zabici przez Lordzine w Anglii, a ona została wysłana do ciotki mugolki. Nic więcej  nie wiem, bo nam nie powiedzieli. – Ładna jest, no nie?- Zapytał Spirit, Potter odpowiedział mu .- Może i ładna, ale za to, jaka pyskata ! Nie chciałbym widywać się z nią, w Pokoju Wspólnym Gryfonów. –Rudy zapytał go.- A co ty do niej masz?- Blacki uśmiechną się i odpowiedział.- Coś czuje, że będę przez nią miał, o wwiiieeelle więcej szlabanów.- Wszyscy się zaśmiali. – A co u tej twojej Rose ? Odpuściłeś sobie z nią, czy dalej za nią masz zamiar latać.- Zapytał Matrix, oburzony Black opowiedział. – Ja miałbym sobie odpuścić prób, zdobycia serca Rose ??! Nigdy! Chyba mnie nie znasz Max!  - Reszta chłopaków zaczęła chichotać, pod nosem.- A no tak! Idę się z nią umówić.- Tym razem wszyscy, oprócz Pottera, wybuchneli śmiechem. Zaś sam Harry’uś wyszedł z przedziału , po czym wpadł do pomieszczenia w którym siedział, prześliczne, gryfonki. W śród nich dostrzegł ,przepiękną, panienkę Riddle. Podszedł do niej i powiedział.- Rrrriiiidddllluuśś uuummuuwwiiisssszz sssiię zzzzee mnnnąą? – Dziewczyna spojrzała na niego spode łba, odrzekłszy.- Spadaj Black!

- Ale dlaczego?

- Bo cie nie kocham?

- No jasne.

- Ja z chęcią się z tobą umówię.- Wtrąciła się blondynka, niejaka Alicja Kris. Dziewczyna która szalała za Blackiem. – Nie dzięki! – Odpowiedział jej Harry, już miał wyjść, ale jego ,nie, rozsądek podpowiedział mu, co zrobić by ją zdobyć. Rose malowała sobie usta, gdy nagle szminka została wytrącona z jej ręki, a ona dostała causa prosto w usta. Dziewczyna na początku się sprzeciwiała, ale potem oddała się tej przyjemności i sama dołączyła do zabawy. weszła swoim językiem do jego ust, a on uczynił to samo, co dodało pocałunkowi namiętności.  Dziewczyna po chwili zaplotła ręce w jego włosy, a on objął ją w tali. Zaś ich języki tańczyły namiętny taniec miłości.  Z niechęcią oderwali się od siebie, by złapać oddech. Panna Riddle powiedziała, po krótkiej chwili milczenia.- Tak Kamil.- Zdziwiony chłopak odpowiedział.- Co tak?- Dziewczyna spojrzała na niego, jak na idiotę i wytłumaczyła.- Tak, umówię się z tobą, a nawet jeśli chcesz, to zostanę twoją dziewczyną.- Chłopak uśmiechną się szeroko i zapytał.- A więc. Panno Riddle, czy uczyni mi panienka zaszczyt i zostanie, moją dziewczyną.- Dziewczyna uśmiechnęła się i odrzekła. – Oczywiście pysiu.- Chłopak złapał ją za rękę i pociągną, do pozycji stojącej, zdezorientowana  dziewczyna zapytała.- Co robisz.

- Zabieram cię do mojego przedziału.

-Ale, Alicja, Hermiona i Andżelika! One tu zostaną?- Jak zawszę śmiała Hermiona, powiedziała.- Idź Biała, my tu sobie pogadamy same.

- Na pewno?- Zapytała dziewczyna. Jej przyjaciółki pokiwały zgodnie głowami. Tak więc dziewczyna ruszyła w stronę wyjścia z przedziału, gdy nagle Potter powiedział.- O nie moja panno.- Rose spojrzała na niego zdziwiona, on zaś wziął ją na ręce i wyniósł z przedziału. Dziewczyna po wyjściu chciała zejść na ziemię, ale chłopak skutecznie jej to uniemożliwił, trzymając ją trochę mocniej. Ona miała jednak swoje sposoby i niedaleko, przedziału Harry’ ego powiedziała głosem dwulatki.- Misiu daj buzi!- Chłopak od razu zmiękł i odstawił, ślicznotkę na ziemię. Po czym, znowu połączyli się w pocałunku. Ten był jeszcze bardziej namiętny od poprzedniego. Całowali by się pewnie dłużej gdyby, nie to, że drzwi przedziału chłopaka się otworzyły, a stanęli w nich przyjaciele Pottera. Chłopaków zamurowało, a zakochani oderwali się od siebie. – Ups.- Powiedziała głosem trzylatki Rose.– C-c-co? J-j-jak? A-ale… Jakim cudem?!-  Chłopaki były w szoku, nie wiedzieli co mają powiedzieć, ich najlepszy kumpel, całował, się z dziewczyną która go nienawidziła. Zaś Harry? Harry śmiał się, po czym powiedział.- Chłopaki, przedstawiam wam, moją dziewczynę. – Jack zdołał wydusić jedynie.- Wow.- Świeżo upieczona para, parsknęła śmiechem, a  Max powiedział.- Gratulacje chłopie, w końcu ci się udało! – Black odpowiedział.- No…- Wejdziemy do tego przydziału czy nie?- Wtrąciła się Riddle. – Eee… Oczywiście.- Chłopcy wpuścili dziewczynę do środka, wszyscy weszli, a Rose usiadła Blackiemu  na kolanach i zaczęła bawić się jego włosami. Podróż minęła by im spokojnie, gdyby nie to że do ich przedziału, weszła najpiękniejsza dziewczyna w szkole. A była nią Carmen Rap, wysoka, o zgrabnej tali blondyneczka z pełnym makijażem. Dziewczyna była również gryfonką i to nie byle jaką, była siostrzenicą dyrektora Hogwartu. Carmen zatrzepotała rzęsami, po czym rzekła przesłodzonym głosem do Harry’ ego.- Kamil, wiesz jesteś taki męski. I taki uroczy, czy poszedł byś zemną w najbliższym wypadzie do Hosmed? Proszę przy tobie czułabym się tak bezpiecznie, a gdyby nas zaatakowali, to ty na pewno byś mnie obronił. Proszę. – Kamil zaś odpowiedział jej.- Spadaj mała, ja cie nie kocham ,jestem zakochany w kimś innym!- Dziewczyna zrobiła złą minę, nie zauważyła nawet, że Rose jest tutaj. – W TEJ ŹDZI’’’E RIDDLE TAK? ONA NAWET SIĘ Z TOBĄ NIE UMÓWI, TO NIC NIEWARTA SU***A ! NIE TO CO JA! JA BYM CIĘ NIGDY NIE ZDRADZIŁA.- Chłopak wstał, o to, to nie! Nie da obrażać swojej dziewczyny.- Dla twojej wiadomości, Rose jest moją dziewczyną, a ty jeszcze raz ją nazwiesz, ździ**ą, to pożałujesz tego do końca swojego życia. –Odpowiedział drżącym głosem od wstrzymywanego gniewu.  Ku jego i Carmen, która jej wcześniej nie widziała, zdziwieniu, Riddle podeszła i pocałowała, z namiętnością Harry ’ego w usta, chłopak odwzajemnił pocałunek i po chwili złączeni byli w kolejnym pocałunku. Gdy się od siebie oderwali, Rose powiedziała do Pap.- Spadaj idiotko, on jest mój! Kamil nie ma czasu żeby marnować go na takie nic jak ty! – Chłopak pokiwał głową. Obrażona Carmen wybiegła z łzami w oczach z przedziału Huncwotów, a Rose powiedziała głosem pełnym sarkazmu.- Ojojoj, dzidzia się poryczała. No dobra ja spadam do dziewczyn, pa chłopaki. – Dodała po chwili, na pożegnanie dała jeszcze Harry’ emu krótkiego całusa i wyszła z przedziału. Gdy reszta Huncwotów była już pewna, na 100%, że dziewczyna się oddaliła Spirit powiedział Kamilowi.- Harry, Eee….. Jam mamy do ciebie właściwie mówić Blacki?- Chłopak wywrócił oczami i powiedział.- Na osobności to Harry, a jak jesteśmy gdzieś przy ludziach, to Kamil, dopiero w święta powiem o tym, kim jestem Syriuszowi. –Szarow odpowiedział.- No dobra… Harry, wiedziałeś, że Riddle ma taki temperament?!- Potomek Rogacza odrzekł.-  No, a czego się spodziewałeś? Grzecznej dziewczynki, która powie, że powie pani? –Max parskną śmiechem, po czym powiedział.- Ech, no racja, zresztą czego można się spodziewać po córce Voldzia? – Reszta parsknęła śmiechem tylko Harry, odkręcił się obrażony.  Chłopaki znowu parsknęły śmiechem, a Max powiedział.- Potter, weź nie bądź taki.- No ok.- Odpowiedział chłopak, planowali wielki powrót do Hogwartu, co roku, od drugiej klasy poczynając, robili wielkie wejścia. W drugiej klasie, zmienili szaty nauczycieli na różowe, rok później zaczarowali godło węży, na różowo-fioletowe z różowym konie. W tamtym roku szkolnym był wybuchający stół nauczycielski. A teraz, miało być coś naprawdę wielkiego.  Nagle do ich przedziału wpadła zielonowłosa, paniusia i powiedziała.- Black, słuchaj umówisz się ze mną?- Chłopak westchnął i odpowiedział.- Spadaj mała, jestem zajęty. A i kotku, jak chcesz to się z…. Z Ronem umów! No a teraz Aut dzidziu.- Karłowata parsknęła, po czym odwróciła się i wyszła kłapiąc drzwiami, a nasz dzielny Potty powiedział.- W tamtym roku ich mniej było. Chyba co roku się mnożą.- Na to stwierdzenie reszta parsknęła śmiechem.   Niedługo po tym zajściu, poszli się przebrać w szkolne szaty. Pociąg zaczął zwalniać, a uczniowie wychodzić na korytarz. Po chwili wszyscy byli na stacyjce Hosmide, jak zawsze capiło tu zgniłą kapustą, usłyszeli krzyk Hagrida.- Pierwszoroczni, pierwszoroczni do mnie!- A potem.- Hej chłopaki!- Olbrzym im pomachał, a oni zrobili to samo. No tak Hagrid, spoko gość który uwielbiał Kamila. Chłopaki wsiadły, do wolnego przedziału, gdy nagle Potter zobaczył biegnącą wilczyce. Chłopacy otworzyli szeroko usta, skąd ona się wzięła? Nie zdążyli się zastanowić, a wilczyca już była z nimi w powozie,  a ku nim zmierzała, dziewczyna Harry’ ego. Rose weszła, powoli do powozu i usiadła, na kolanach Blackiego, dopiero po krótkiej chwili zauważyła Victorie. Od razu pisnęła.- Ooo… Jaka ona słodka.- Po czym wzięła wyrywającą się, Vice na ręce. Ta od razu zawarczała, ale Harry powiedział.- Victoria, spokój, to moja dziewczyna i masz ją tolerować. – Wilczyca zaskomlała, a Riddle zapytała.- To twoja wilczyca?- Potter pokiwał głową. Nie zdążył odpowiedzieć, bo dziewczyna zatopiła swoje usta w jego. Pocałunek był o wiele dłuższy od pozostałych, gdy się od siebie oderwali spojrzeli na resztę, która miała szok na twarzy, chłopak zapytał.- No co? Jak człowiek się całuje nie widzieliście? – Jack odpowiedział.- Nie widzieliśmy, żeby człowiek, w ogóle cokolwiek całowało się tak długo…- Dziewczyna zapytała.- Co wy pieprzycie? –Znowu szok, na twarzy reszty, a później słowa Max’ a.- Eee… Minęło już  pół drogi.- Tym razem, to twarz pary wyraziła, wielki, szok. – Co wy…? O rzesz ku*wa-  Równoczesne słowa zakochanych, sprawiły, że reszta parsknęła śmiechem.

piątek, 27 lipca 2012

Rozdział 6: Bo taka jest prawda.


Od przyjazdu chłopaków, do Pottera minął tydzień, szkoła zbliżała się wielkimi krokami. Większość wybierała się na zakupy, na Pokątnej, jednak nie nasza 4rozrabiaków. Oni książki mieli już dawno, od jakiejś godzinki? No, ale wracając do tematu chłopców. Siedzieli sobie grzecznie, czytając książki, a Ron jadł cywilizowanie rybę, w całym domu panowała cisza i spokój….. Chwila, chwila.  ŻE CO?? Nie, nie cofnąć! Max ćwiczył zaklęcia, Ron jadł rybkę która co chwilę wylatywała mu z rąk , a w całym domu było słychać. – JACK ! JA CIĘ ZABIJE!

- SORRY KAMIL !

- MNIE NIE OBCHODZI TWOJE SORRY, MNIE OBCHODZI TO ŻE CIE ZABIJE!- Do kuchni, wpadli dwaj chłopcy, jak się domyślacie, byli to Jack Szarow( Spirit) i Kamil Black (A tak naprawdę Harry Potter (Ksywka: Blacki) ). Harry, miał ochotę zabić Spirita, za to że zostawił książkę na schodach.  Nie będzie litości! Chłopcy ganiając się nie zauważyli, że jest zebranie Zakonu. Członkowie Zakonu, już nie reagowali na to, że np. W połowie zebrania wpadają do środka ganiające się dzieciaki, czasami nawet z tego się śmiali. Tak więc, nie przejmując się nimi kontynuowali zebranie. W końcu Dumbeldor westchnął i powiedział. – Przykro mi Syriuszu, ale nadal nie znaleźliśmy Harry’ ego. – Syriusz, wyraźnie posmutniał i odpowiedział.- Rozumiem.- Na słowa Dumbledor’ a, młody Black zatrzymał się jak wryty. No Tak! Miał powiedzieć o tym Max’ owi, Jackowi i Ronowi, ale co z dorosłymi? Nie teraz, jeszcze nie teraz. Może kiedyś im powie? Ale Syriusz? Był dla niego jak ojciec, a przecież w dalszym ciągu nim jest dla niego. Kocha Syriusza, ale jak on zareaguje? Chłopaki mogą się obrazić, a on? Nie Syriusz nigdy, ale to nigdy by się od niego nie odwrócił! A może? Nie na pewno nie ! No, a reszta? A w sumie, co go to obchodzi? Ważne by Syriusz, oraz chłopaki to zaakceptowali. Reszta może go cmoknąć w tyłek! Powiedział do Spirita- Jack ho do chłopaków, muszę wam coś powiedzieć.

- No ok. – Odpowiedział Szarow, tak więc poszli na górę. Potter zawołał resztę na naradę w tajnym salonie. Gdy wszyscy już byli, rzekł na wstępie. – Mam wam coś do powiedzenia, ale nie przerywajcie mi  proszę. Wszystkie pytania po tym jak skończę mówić ok.?- Matrix, Rudy i Spirit pokiwali zgodnie głowami.- No więc, tak. Nie wiem od czego zacząć. Może od początku? No dobra, a więc wiecie, że gdy byłem tutaj za pierwszy razem sam, znikąd pojawiła się Victoria? Miałem wtedy wizje,  w tej wizji spotkałem się z samym Merlinem. Powiedział on mi że jestem jego dziedzicem i mam, przeznaczone zabicie Voldiego. To był dla mnie szok, nie wierzyłem, ale gdy się ocknąłem i ujrzałem małą, uwierzyłem. Vica była prezentem, właśnie od Merlina. Tego samego dnia, gdy zniknąłem, byłem w Dolinie Godryka tajnym przejściem i miałem wizję. Wizję śmierci Potterów. Po tym zdarzeniu często nękały mnie sny, z tym właśnie zdarzeniem. Później dokładnie z nocy 31lipca, na 1sierpnia dostałem list. List z zaświatów.  Gdy go przeczytałem byłem zdruzgotany, nie wierzyłem. Nie chciałem wierzyć, ale w końcu zrozumiałem że to prawda. Jesteście ciekawi, czego się dowiedziałem? Okazało się, że jest na mnie rzucone zaklęcie adopcyjne, a moi biologiczni rodzice nie żyją. Oddali życie chroniąc mnie przed Voldemortem. Dowiedziałem się że jestem tak naprawdę Harry’ m Potterem. Tej nocy dostałem od moich, nieżyjących już, rodziców pelerynę niewidkę, trzy lusterka dwukierunkowe oraz książkę przez którą mogę się porozumieć z rodzicami. Schowałem wtedy i list i prezenty pod łóżko, po czym zasnąłem. Przez tydzień wmawiałem sobie, że to był tylko sen!. Chciałem żeby to był sen, ale jednak, to była prawda. Gdy wyciągnąłem z pod łóżka prezenty od rodziców, miałem szare myśli. Było to z 15min przed odpisaniem  wam że możecie do mnie przyjechać. No dobra, ale tak. Po przypomnieniu sobie o treści listu, postanowiłem napisać do rodziców, przez książeczkę. Udało się, po rozmowie z tatą, nadal nie byłem pewny kim jestem, a wręcz zrozpaczony, ale jednak, gdy porozmawiałem z mamą, wyzbyłem się wszystkich zmartwień. W pewnym momencie zapytałem czy mogę wam powiedzieć, kim naprawdę jestem. Mama odpowiedziała mi że jeśli wam ufam to oczywiście, powiedziała również, że jeśli jesteście prawdziwymi przyjaciółmi to zrozumiecie, a jeśli nie, to będziecie mieć na tyle honoru by nie powiedzieć nikomu, do póty sam tego nie zrobię.  Nie wiem czy teraz mnie zaakceptujecie, ale proszę uszanujcie moją wolę i nikomu nie mówcie. A później możecie mnie znienawidzić. Droga wolna, zrozumiem was.- Gdy skończył spojrzał po przyjaciołach,na ich twarzach był doskonale, widzialny szok. Jednakże po chwili się zreflektowali, a Jack rzekł.- Blacki! Jesteśmy przyjaciółmi od dawna. Powinieneś  wiedzieć, że nie opuścimy cię z powodu takiej błahostki, a tak przy okazji, fajnie wiedzieć, że mam kumpla który jest, najsławniejszym dzieciakiem na świecie! – Max dodał.- No właśnie, a zresztą. Ty mnie nie opuściłeś, pomimo iż jestem, kim jestem. Tym bardziej my cię nie opuścimy! Prawda Rudy?- Ron zaś, pomyślał. Warto by udawać! To może się przydać, a po za tym, można by się trzymać z nim dla sławy! Ych, to najlepszy sposób! I odpowiedział.- No jasne, że tak! Nie opuścimy cię! – A przynajmniej nie teraz. Dodał w myślach.  Harry uśmiechną się szeroko, nie opuszczą go. Teraz nie wiedział czego się tak bał? Braku akceptacji? Chyba tak.  Ale to już nie ważne, ważne, że go zaakceptowali wszyscy, oraz że na pewno go już nie opuszczą. Wiedział że może na nich zawszę polegać. Z takimi myślami wrócił do poprzednich zajęć.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Proszę nie bić, ja na serio nie mam weny. A następny rozdział obiecuję że będzie dłuższy! Słowo honoru! Nie mam co dodać ani ująć, a no tak zapraszam na najlepsze blogi o Potterze, genialnej autorki. Ccccccczzzzzzzzyyylllllllllliiiiii? TAK! ZGADLIŚCIE ! BLOGI Rockowej Pumci,  HP i Drugie Oblicze, oraz HP i Siła Życia/ Mrok dnia. No dobra kończę, już gadaninę !!!  Pa, pa, do zobaczenia, w następnej noci .

środa, 25 lipca 2012

Rozdział 5: Bo na tym polego przyjaźń.


Kamil siedział właśnie przy stole, konsumując obiad. Nie mógł się już doczekać kiedy przybędą chłopaki, energia go rozpierała od rana. Musiał niestety jeszcze czekać, ale to mu nie przeszkadzało. Harry  nie wiedział jak dać upust emocjom, gdy wnet przypomniał sobie, że ich baza stoi cała w kurzu. No tak! To jest pomysł, wysprząta całą bazę, ale sam?! No tak a co mu szkodzi! Zjadł resztę obiadu bardzo szybko, podziękował i zerwał się z krzesła, po czym wybiegł na korytarz. Podbiegł do ściany i przyłożył rękę w odpowiednim miejscu, gdy ukazało się przejście natychmiast tam wszedł. Rozejrzał się uważnie i skrzywił, przecież tam była cała masa kurzu ! Sięgną szybko, po pierwszą lepszą książkę o tytule ,,Przydatne zaklęcia czyszczące!’’ Od razu ją otworzył, na pierwszej stronie zauważył wiele przydatnych zaklęć takich jak:

- Blizzard*- Zaklęcie powodujące zamiatanie kurzów bądź śmieci.

-Lavabit* - Zaklęcie myjące wszystkie powierzchnie.

Czy Regenerare*- Zaklęcie regenerujące. Od razu zaczą je rzucać. Nie minęło 10minut a salon lśnił czystością.  Spojrzał na kanapę, było na niej stare dziurawe nakrycie. Postanowił to zmienić, szepną więc- operiet novum!* - A po chwili, na miejscu starego nakrycia, było całe nowe nakrycie i to w barwach Gryffindoru! Chłopak zadowolony z swojej pracy, wyszedł z , teraz już, przytulnego salonu na korytarz. Wszedł do kuchni i spojrzał na zegar, była już 15,30 co oznaczało iż za 5 minut pojawią się chłopaki!  Na jego ustach pojawił się wielki banan i wcale nie znikał, lecz cały czas się powiększał. Usiadł i czekał, 15,32 i 5sekund, 15,33 i 35sekund, 15,33 i 55sekund. No szybciej ! – Szepną do siebie. 15,34 i 40 sekund. Jeszcze 20 sekund! Szybciej, szybciej czasie! Iiiiiiiiiiiiiiiiii….. JEST ! Są ! Gdy wybiła równo 15,35 Kamil poderwał się z podłogi na której usiadł i pobiegł w stronę kominka, gdzie pojawiły się już chłopaki.  Przywitał ich z ,wielkim, bananem na twarzy i uściskiem dłoni. Zaprowadził ich do pokoi. Ron i Jack wywalili swoje rzeczy na łóżko, mówiąc że później się rozpakują i wyszli do ich tajnego salonu, zaś Max powiedział że gdy się rozpakuje to do nich dołączy. Harry pobiegł do salonu gdzie czekali na niego Weasley i Szarow. Jack od razu na niego naskoczył, rzekłszy – Dobra Kamil gadaj o co chodzi.- Młodego Blacka opuściła, przez chwilę odwaga, ale w końcu raz kozie śmierć, powie im  i już bez lęku rzekł.- No dobra, powiem wam. Jak obiecacie, że się po tym od Max’ a nie odwrócicie!- Ron i Jack wymienili spojrzenia i odrzekli zgodnie.- No dobra, przysięgamy, ale mów!- Potter zaśmiał się w myślach. Ach ta Huncwocka ciekawość. – A więc tak, Max jest kociołakiem.-  Rzekł z prosto z mostu, uśmiech na twarzach jego przyjaciół zmieniał się w szok. – A-a-ale j-jak ? – Wyjąkał Jack.- Nie wiem, wiem że nim jest i postanowiłem mu pomóc. On nam nie powiedział, bo zapewne obawiał się że się od niego odwrócimy gdy się dowiemy kim jest. Pamiętacie? Zawsze znikał podczas pełni, a na kilka dni przed nią, stawał się nadpobudliwy i niespokojny. Musimy mu pomóc!- Odrzekł na to Czarny. – Ale jak?- Zapytał wystraszony Ron.- Animagia! To jest najlepsze rozwiązanie, kociołaki są groźne jedynie dla ludzi, a nie dla zwierząt. A nie dość że w ten sposób pomożemy Max’ owi, to jeszcze ułatwi nam to robienie psikusów!- Natychmiastowa reakcja Harry’ ego. Ron w końcu się wypowiedział. – No fakt, ale na to potrzeba lat !- Kamil parskną i odrzekł.- A wcale że nie! Mi to zajęło godzinę.

- ŻE CO ??!- Chłopak zaśmiał się i powiedział.- To co słyszeliście, chwila dam wam książki o tym, poczytacie i zaczniecie próbować ok.?

- No ok.- Odpowiedzieli, na co Black wyciągną książkę z której nauczył się tej sztuki i mrukną  celując w nią różdżką.- Effingo veritatem!- I obok prawdziwej książki, pojawiła się jeszcze jedna inna.  Chłopak wstał  i podał przyjaciołom książki. Jego przyjaciele pogrążyli się w lekturze, po 15minutach chcieli zacząć ćwiczyć. Więc zabrali się do pracy, Harry wprowadził ich w trans. Najpierw zrobił to z Jackiem, okazało się że jego zwierze to koń. Później oboje wprowadzili w trans Rona, jego zwierzęciem była jaszczurka. Jack i Ron zaczęli ćwiczyć przemiany po godzinie udało się to Jackowi, Ronowi trochę później. Kamil się niecierpliwił, dlaczego nadal nie ma Max’ a ? I nagle przejście się otwarło a do środka wszedł smutny Max. Potter zerwał się na równe nogi i powiedział – Dlaczego jesteś smutny Max? – Max podniósł na niego wzrok i odrzekł.- Zabito moją matkę, a po za tym muszę wyjechać na 4dni, a później mam pogrzeb. – Black odpowiedział mu kładąc rękę na jego ramieniu.- Przykro mi Max, a i mamy dla ciebie parę pytań.- Chłopcy pokiwali za jego plecami głowami. Zaś on odpowiedział – No to pytajcie. – Harry wskazał mu krzesło przy stoliku. Flinston tam usiadł. Zaś Potter wraz z Ronem, oraz Jackiem usiedli naprzeciw. Black zaczą oficjalnym tonem.- Czy to prawda, że szanowny pan Maximilian F. jest kociołakiem ? – Na twarzy Chłopaka pojawił się szok i wyjąkał – N-nie !- Harry nie dał się zwieść  i odrzekł- Proszę nie kłamać panie Flinston. – Przesłuchiwany przełkną głośno ślinę i odrzekł. – Tak. Tak ! Jestem potworem- odwrócił twarz w drugą stronę i dodał- możecie się teraz ode mnie odwrócić, śmiało! Nie będę miał wam tego za złe, sam się siebie brzydzę!- Harry natychmiast mu odrzekł- Max ! My się od ciebie nie odwrócimy ! Nadal  chcemy się z tobą przyjaźnić i nam to kim  jesteś nie przeszkadza ! To że masz ,,mały futerkowy’’ problem, nie znaczy że przestaniemy się z tobą przyjaźnić! Jesteśmy przyjaciółmi na dobre i złe ! Nie chcemy zrywać przyjaźni z tobą! – Max podniósł na niego wzrok i zapytał.- Naprawdę?- Kamil odpowiedział. – Tak Max ! Jesteśmy w końcu przyjaciółmi, a po za tym znaleźliśmy sposób by towarzyszyć ci podczas pełni!- Na twarzy Flinstona pojawił się szok, mieszany z szczęściem. Zdołał tylko powiedzieć.- A-a-ale j-j-jak ???! – Chłopcy wyszczerzyli się i powiedzieli.- Animagia! – Max odpowiedział im.- Z racjonalnego punktu widzenia, tej szlachetnej sztuki, transmutacji uczy się kilka lat. Więc nie sadzę by to wypaliło. A zresztą najpierw trzeba się zarejestrować w ministerstwie magi, więc jak im to wytłumaczycie?  – Black odpowiedział mu. – Max, ale my to już umiemy, a po za tym, kto mówi o legalnej animagi? Ja, Jack i Ron jesteśmy nielegalnymi animagami dla ciebie! Zrozum chcemy ci pomóc i nic nie zmieni naszego nastawienia do ciebie! Przecież jakby ni to, że akceptujemy ciebie jako kociołaka, to byśmy zapewne ni uczyli się Animagi! – Na twarzy Max’ a pojawił się szeroki uśmiech, a sam Flinston odrzekł.- Naprawdę bardzo dziękuje wam. A właściwie jakimi jesteście zwierzętami? – Chłopcy się wyszczerzyli zaczęli mówić po kolei. 

- Bułany Koń!

- Pomarańczowa Jaszczurka!- Teraz spojrzeli na Pottera, który z wielkim bananem na ustach odrzekł.- Czarny Wilk!- Każdy z Huncwotów przybił sobie piątkę. Teraz głos zabrał Harry.- Trzeba nam wymyślić jakieś ksyki.- Reszta paczki pokiwała głowami.- Wiem !-odezwał się Max.- Ty Kamil możesz być, hmm …. Już wiem Blacki*! Od nazwiska. Jack to może  Spirit*? Jest koniem więc mu może pasować. A Ron to, to, to …. Nie wiem. Hmm… Może Rudy*? Bo masz rude włosy, co wy na to?- Każdy z wyżej wymieniony pokiwał z głową, gdy nagle Jack powiedział.- Ale ty nie masz ksywki!... Już wiem !... E jednak nie wiem… A MOŻE??!... Nie to beznadzieja !... Mam! To może się wam spodobać. Matrix *!- Szarow powiedział to by po chwili parsknąć śmiechem, zaś Harry odrzekł.- To jest myśl!

- Na serio?

- No!

- A więc. Pan Max F. Urodzony w Dolinie Godryka*, dnia 22stycznia 1980roku o godzinie 19.30, chory na kociołactwo od Eee.. 5roku życia, niniejszym z rozkazu pozostałych członków, paczki w Hogwarcie znanej jako Huncwoci, dostaje ksywkę Matrix! Decyzja ta jest niepodważalnie zatwierdzona. – Max parskną śmiechem, ale po chwili powiedział.- Tak, tak, ale  teraz chodźcie  coś zjeść.- I tak wszyscy w dobrych humorach, zeszli na pyszną kolacje, by ją smacznie schrupać.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

1 Blizzard* Po łacinie zamieć, co ono powoduje jest wyjaśnione.

2 Lavabit*- Po łacinie oznacza umyj. Powiedziane jest co ono powoduje.

3 Regenerare*- Zaklęcie zaczerpnięte z książki, które w łacinie oznacza zregeneruj.

4 operiet novum!*- Łacińskie Pokrywa nowa. – Zmienia stare pokrywy i ogólnie materiały na nowe.

5Blacki*- Ostatnio coś mnie wzięło i wymyśliłam ją  na zapas.

6. Spirit*- Ponieważ Jack, jako koń, będzie wyglądał jak Spirit z bajki ,,Mustang Z Dzikiej Doliny’’ nazwałam go jego imieniem. ( No co kocham konie!)

7 Rudy*- W innych opowiadaniach mówią na niego wiewiór, a ja żeby nie kopiować Zarezerwowałam sobie ksywkę rudy, po za tym pasuje mu do włosów.

8Matrix*- A mnie to obchodzi, że jestem dziewczyną? Lubię filmy tego pokroju, więc postanowiłam  go  nazwać Matrix, zwłaszcza że kocham ten film !

9 ,,Urodzony w Dolinie Godryka*’’- W moim opowiadaniu, mama Max’ a była przyjaciółką Lily i Jamesa, a po ślubie razem z mężem przeprowadziła się do Doliny, Max i Harry mieli się przyjaźnić od małego, ale na skutek sami wiecie czego, tak się nie stało, a dwójka teraz już przyjaciół poznała się dopiero w pociągu do Hogwartu.

OMG, jeny ja ustawiam rekordy! Napisałam ten rozdział w godzinę ! Ja nie wieże ! Akcja teraz zacznie się rozkręcać. Nie wiem kiedy uśmiercę  bliską Harry’ emu osobę. A jego partnerki wyszukujcie w rozdziale kiedy będą dojeżdżać do szkoły, bo wtedy ją pozna. Ech dla zmyłki dodam więcej niż 1dziewczyne, no przecież nie może być aż tak łatwo!

Ps. Sorry za tak krótki rozdział, ale nie chce mi się wklejać podwójnych rozdziałów, bo ten Onet mnie do szału doprowadza, ech nie wiem, może gdzieś przeniosę bloga? Powiedzcie co myślicie o tym !