Pojawią się cenzurowane przekleństwa!
_____________________________
RozdziaŁ VII : Powrót, do drugiego domu!
Syriusz Black , znany Huncwot,
jeden z największych psotników, nielegalny animag, znany również jako Łapa,
najlepszy przyjaciel, martwego już, Jamesa Pottera, Rogacza, Remusa Lupina,
Lunatyka, razem z członkami Zakonu Feniksa, stał teraz na peronie 9 i ¾
,żegnając swojego przybranego syna i jego przyjaciół. Łapa jak i Zakon, nadal
nie wiedział kim jest naprawdę Kamil, a sam Potter, nie zdążył im tego
powiedzieć, postanawiając, iż zrobi to w czasie ferii świątecznych. Pociąg
ruszył, a młodzi Huntcwoci weszli do jedynego wolnego przedziału i się w nim
ulokowali, Max wcześniej był na zebraniu perfektów, gdyż sam nim był. Po pewnym
czasie radosnych śmiechów i zabaw, Harry postanowił wyjść z przedziału i się
przejść. Stał teraz na korytarzu gdy nagle weszła w niego, jakaś szatynka.
Chłopak powstrzymał ją przed upadkiem, a ona rzekła.- Patrz gdzie stoisz! –
Blacki uniósł brew i odrzekł.- To ty we mnie weszłaś. I kultura wymaga
podziękowania. – Chłopak nie miał zamiaru się dać poniewierać jakiejś
dziewuszce. Może i była wysoka, ale nie na tyle by dał jej się poniewierać.
Dziewczyna odrzekła.- Weź się zbadaj! Ja mam ci dziękować??! A za co??!
- Hmm, pomyślmy… A już wiem! Może dlatego, że nie dałem ci
pocałować podłogi!
- Sama bym sobie dała radę
karle!- O nie!- pomyślał chłopak,- Żadna dziewucha nie będzie mówić, że jest
niski!- Ach tak? No więc pani Żyrafo, spadaj!
- Sam się zbadaj.
- Chyba ty.
- Idiota! – Powiedziała i
skierowała w jego stronę pięści.- Z dziewczynami się nie bije, żyrafko.- Po tym
stwierdzeniu, na twarzy dziewczyny pojawił się grymas wściekłości.
Odpowiedziała krzycząc. – TY BEZMÓZGI, PRZYGŁUPI, BRZYDKI, KARŁOWATY DEBILU!!!
JESZCZE RAZ MNIE NAZWIESZ ŻYRAFĄ A POŻAŁUJESZ! – Chłopak z spokojem
odpowiedział.- No jasne, a co mi może zrobić dziewczynka?
- TO ŻE JESTEM DZIEWCZYNĄ NIE
ZNACZY ŻE NIE POTRAFIĘ SIĘ BIĆ! GŁUPI KARZEŁKU!
- NAPRAWDĘ?- Tym razem,
przesadziła. Mówić mu że jest karłem prosto w oczy, o nie, nie da się. Ani ona, ani on nie zauważyli, że wszyscy
zaczęli wychodzić z przedziałów, gapiąc się na ich kłótnie. – TAK NAPRAWDĘ!
-A CO JA BĘDĘ GADAŁ Z ŻYRAFIĄ?
- TY WREDNY, DEBILU! – Krzyknęła
i wycelowała rękę w jego stronę. Po czym dodała.- A MASZ !- I spróbowała go
walnąć w twarz, lecz on jej to uniemożliwił. Jednocześnie wyjęli różdżki i
zapewne, posypały by się zaklęcia, gdyby nie to że, jeden z perfektów
naczelnych krzykną.- BLACK ! STROM!- Oboje spojrzeli na niego. A ten dodał, już
z letka ciszej.- Szlaban! Możecie być pewni że poinformuję, waszego opiekuna
domu w którym mieszkacie, o zaistniałym zajściu . U ciebie Black profesor
McGonagal! Zaś twój opiekun domu Strom, zostanie poinformowany gdy zostaniesz
przydzielona! A teraz rozejść się! Bo stracicie punkty, nawet nie dojeżdżając
do szkoły! – Wszyscy chcąc, nie chcąc udali się do swoich przedziałów. Gdy
siedzieli już bezpiecznie w przedziale, Harry zapytał.- Słuchajcie, co to za
jedna? Nigdy wcześniej jej nie widziałem. –My też.- Dodali Spirit i rudy,
wszyscy spojrzeli na Matrix’ a. – No dobra, to jest nowa. Nazywa się Jessica
Strom. Podobno do 15stki nie wiedziała, że magia istnieje. A! No tak, pochodzi
z Polski. Podobno jej rodzice zostali zabici przez Lordzine w Anglii, a ona
została wysłana do ciotki mugolki. Nic więcej
nie wiem, bo nam nie powiedzieli. – Ładna jest, no nie?- Zapytał Spirit,
Potter odpowiedział mu .- Może i ładna, ale za to, jaka pyskata ! Nie chciałbym
widywać się z nią, w Pokoju Wspólnym Gryfonów. –Rudy zapytał go.- A co ty do
niej masz?- Blacki uśmiechną się i odpowiedział.- Coś czuje, że będę przez nią
miał, o wwiiieeelle więcej szlabanów.- Wszyscy się zaśmiali. – A co u tej
twojej Rose ? Odpuściłeś sobie z nią, czy dalej za nią masz zamiar latać.-
Zapytał Matrix, oburzony Black opowiedział. – Ja miałbym sobie odpuścić prób,
zdobycia serca Rose ??! Nigdy! Chyba mnie nie znasz Max! - Reszta chłopaków zaczęła chichotać, pod
nosem.- A no tak! Idę się z nią umówić.- Tym razem wszyscy, oprócz Pottera,
wybuchneli śmiechem. Zaś sam Harry’uś wyszedł z przedziału , po czym wpadł do
pomieszczenia w którym siedział, prześliczne, gryfonki. W śród nich dostrzegł
,przepiękną, panienkę Riddle. Podszedł do niej i powiedział.-
Rrrriiiidddllluuśś uuummuuwwiiisssszz sssiię zzzzee mnnnąą? – Dziewczyna
spojrzała na niego spode łba, odrzekłszy.- Spadaj Black!
- Ale dlaczego?
- Bo cie nie kocham?
- No jasne.
- Ja z chęcią się z tobą umówię.-
Wtrąciła się blondynka, niejaka Alicja Kris. Dziewczyna która szalała za
Blackiem. – Nie dzięki! – Odpowiedział jej Harry, już miał wyjść, ale jego ,nie,
rozsądek podpowiedział mu, co zrobić by ją zdobyć. Rose malowała sobie usta,
gdy nagle szminka została wytrącona z jej ręki, a ona dostała causa prosto w
usta. Dziewczyna na początku się sprzeciwiała, ale potem oddała się tej
przyjemności i sama dołączyła do zabawy. weszła swoim językiem do jego ust, a
on uczynił to samo, co dodało pocałunkowi namiętności. Dziewczyna po chwili zaplotła ręce w jego
włosy, a on objął ją w tali. Zaś ich języki tańczyły namiętny taniec miłości. Z niechęcią oderwali się od siebie, by złapać
oddech. Panna Riddle powiedziała, po krótkiej chwili milczenia.- Tak Kamil.-
Zdziwiony chłopak odpowiedział.- Co tak?- Dziewczyna spojrzała na niego, jak na
idiotę i wytłumaczyła.- Tak, umówię się z tobą, a nawet jeśli chcesz, to
zostanę twoją dziewczyną.- Chłopak uśmiechną się szeroko i zapytał.- A więc.
Panno Riddle, czy uczyni mi panienka zaszczyt i zostanie, moją dziewczyną.-
Dziewczyna uśmiechnęła się i odrzekła. – Oczywiście pysiu.- Chłopak złapał ją
za rękę i pociągną, do pozycji stojącej, zdezorientowana dziewczyna zapytała.- Co robisz.
- Zabieram cię do mojego
przedziału.
-Ale, Alicja, Hermiona i
Andżelika! One tu zostaną?- Jak zawszę śmiała Hermiona, powiedziała.- Idź
Biała, my tu sobie pogadamy same.
- Na pewno?- Zapytała dziewczyna.
Jej przyjaciółki pokiwały zgodnie głowami. Tak więc dziewczyna ruszyła w stronę
wyjścia z przedziału, gdy nagle Potter powiedział.- O nie moja panno.- Rose
spojrzała na niego zdziwiona, on zaś wziął ją na ręce i wyniósł z przedziału. Dziewczyna
po wyjściu chciała zejść na ziemię, ale chłopak skutecznie jej to uniemożliwił,
trzymając ją trochę mocniej. Ona miała jednak swoje sposoby i niedaleko,
przedziału Harry’ ego powiedziała głosem dwulatki.- Misiu daj buzi!- Chłopak od
razu zmiękł i odstawił, ślicznotkę na ziemię. Po czym, znowu połączyli się w
pocałunku. Ten był jeszcze bardziej namiętny od poprzedniego. Całowali by się
pewnie dłużej gdyby, nie to, że drzwi przedziału chłopaka się otworzyły, a
stanęli w nich przyjaciele Pottera. Chłopaków zamurowało, a zakochani oderwali
się od siebie. – Ups.- Powiedziała głosem trzylatki Rose.– C-c-co? J-j-jak?
A-ale… Jakim cudem?!- Chłopaki były w
szoku, nie wiedzieli co mają powiedzieć, ich najlepszy kumpel, całował, się z
dziewczyną która go nienawidziła. Zaś Harry? Harry śmiał się, po czym
powiedział.- Chłopaki, przedstawiam wam, moją dziewczynę. – Jack zdołał wydusić
jedynie.- Wow.- Świeżo upieczona para, parsknęła śmiechem, a Max powiedział.- Gratulacje chłopie, w końcu
ci się udało! – Black odpowiedział.- No…- Wejdziemy do tego przydziału czy
nie?- Wtrąciła się Riddle. – Eee… Oczywiście.- Chłopcy wpuścili dziewczynę do
środka, wszyscy weszli, a Rose usiadła Blackiemu na kolanach i zaczęła bawić się jego włosami.
Podróż minęła by im spokojnie, gdyby nie to że do ich przedziału, weszła
najpiękniejsza dziewczyna w szkole. A była nią Carmen Rap, wysoka, o zgrabnej
tali blondyneczka z pełnym makijażem. Dziewczyna była również gryfonką i to nie
byle jaką, była siostrzenicą dyrektora Hogwartu. Carmen zatrzepotała rzęsami,
po czym rzekła przesłodzonym głosem do Harry’ ego.- Kamil, wiesz jesteś taki
męski. I taki uroczy, czy poszedł byś zemną w najbliższym wypadzie do Hosmed? Proszę
przy tobie czułabym się tak bezpiecznie, a gdyby nas zaatakowali, to ty na
pewno byś mnie obronił. Proszę. – Kamil zaś odpowiedział jej.- Spadaj mała, ja
cie nie kocham ,jestem zakochany w kimś innym!- Dziewczyna zrobiła złą minę,
nie zauważyła nawet, że Rose jest tutaj. – W TEJ ŹDZI’’’E RIDDLE TAK? ONA NAWET
SIĘ Z TOBĄ NIE UMÓWI, TO NIC NIEWARTA SU***A ! NIE TO CO JA! JA BYM CIĘ NIGDY
NIE ZDRADZIŁA.- Chłopak wstał, o to, to nie! Nie da obrażać swojej dziewczyny.-
Dla twojej wiadomości, Rose jest moją dziewczyną, a ty jeszcze raz ją nazwiesz,
ździ**ą, to pożałujesz tego do końca swojego życia. –Odpowiedział drżącym
głosem od wstrzymywanego gniewu. Ku jego
i Carmen, która jej wcześniej nie
widziała, zdziwieniu, Riddle podeszła i pocałowała, z namiętnością Harry ’ego w
usta, chłopak odwzajemnił pocałunek i po chwili złączeni byli w kolejnym
pocałunku. Gdy się od siebie oderwali, Rose powiedziała do Pap.- Spadaj
idiotko, on jest mój! Kamil nie ma czasu żeby marnować go na takie nic jak ty!
– Chłopak pokiwał głową. Obrażona Carmen wybiegła z łzami w oczach z przedziału
Huncwotów, a Rose powiedziała głosem pełnym sarkazmu.- Ojojoj, dzidzia się
poryczała. No dobra ja spadam do dziewczyn, pa chłopaki. – Dodała po chwili, na
pożegnanie dała jeszcze Harry’ emu krótkiego całusa i wyszła z przedziału. Gdy
reszta Huncwotów była już pewna, na 100%, że dziewczyna się oddaliła Spirit
powiedział Kamilowi.- Harry, Eee….. Jam mamy do ciebie właściwie mówić Blacki?-
Chłopak wywrócił oczami i powiedział.- Na osobności to Harry, a jak jesteśmy
gdzieś przy ludziach, to Kamil, dopiero w święta powiem o tym, kim jestem
Syriuszowi. –Szarow odpowiedział.- No dobra… Harry, wiedziałeś, że Riddle ma
taki temperament?!- Potomek Rogacza odrzekł.-
No, a czego się spodziewałeś? Grzecznej dziewczynki, która powie, że
powie pani? –Max parskną śmiechem, po czym powiedział.- Ech, no racja, zresztą
czego można się spodziewać po córce Voldzia? – Reszta parsknęła śmiechem tylko
Harry, odkręcił się obrażony. Chłopaki
znowu parsknęły śmiechem, a Max powiedział.- Potter, weź nie bądź taki.- No
ok.- Odpowiedział chłopak, planowali wielki powrót do Hogwartu, co roku, od
drugiej klasy poczynając, robili wielkie wejścia. W drugiej klasie, zmienili
szaty nauczycieli na różowe, rok później zaczarowali godło węży, na
różowo-fioletowe z różowym konie. W tamtym roku szkolnym był wybuchający stół
nauczycielski. A teraz, miało być coś naprawdę wielkiego. Nagle do ich przedziału wpadła zielonowłosa,
paniusia i powiedziała.- Black, słuchaj umówisz się ze mną?- Chłopak westchnął
i odpowiedział.- Spadaj mała, jestem zajęty. A i kotku, jak chcesz to się z…. Z
Ronem umów! No a teraz Aut dzidziu.- Karłowata parsknęła, po czym odwróciła się
i wyszła kłapiąc drzwiami, a nasz dzielny Potty powiedział.- W tamtym roku ich
mniej było. Chyba co roku się mnożą.- Na to stwierdzenie reszta parsknęła
śmiechem. Niedługo po tym zajściu,
poszli się przebrać w szkolne szaty. Pociąg zaczął zwalniać, a uczniowie
wychodzić na korytarz. Po chwili wszyscy byli na stacyjce Hosmide, jak zawsze
capiło tu zgniłą kapustą, usłyszeli krzyk Hagrida.- Pierwszoroczni,
pierwszoroczni do mnie!- A potem.- Hej chłopaki!- Olbrzym im pomachał, a oni
zrobili to samo. No tak Hagrid, spoko gość który uwielbiał Kamila. Chłopaki
wsiadły, do wolnego przedziału, gdy nagle Potter zobaczył biegnącą wilczyce.
Chłopacy otworzyli szeroko usta, skąd ona się wzięła? Nie zdążyli się
zastanowić, a wilczyca już była z nimi w powozie, a ku nim zmierzała, dziewczyna Harry’ ego. Rose
weszła, powoli do powozu i usiadła, na kolanach Blackiego, dopiero po krótkiej
chwili zauważyła Victorie. Od razu pisnęła.- Ooo… Jaka ona słodka.- Po czym
wzięła wyrywającą się, Vice na ręce. Ta od razu zawarczała, ale Harry
powiedział.- Victoria, spokój, to moja dziewczyna i masz ją tolerować. –
Wilczyca zaskomlała, a Riddle zapytała.- To twoja wilczyca?- Potter pokiwał
głową. Nie zdążył odpowiedzieć, bo dziewczyna zatopiła swoje usta w jego.
Pocałunek był o wiele dłuższy od pozostałych, gdy się od siebie oderwali
spojrzeli na resztę, która miała szok na twarzy, chłopak zapytał.- No co? Jak
człowiek się całuje nie widzieliście? – Jack odpowiedział.- Nie widzieliśmy,
żeby człowiek, w ogóle cokolwiek całowało się tak długo…- Dziewczyna zapytała.-
Co wy pieprzycie? –Znowu szok, na twarzy reszty, a później słowa Max’ a.- Eee…
Minęło już pół drogi.- Tym razem, to
twarz pary wyraziła, wielki, szok. – Co wy…? O rzesz ku*wa- Równoczesne słowa zakochanych, sprawiły, że
reszta parsknęła śmiechem.