środa, 25 lipca 2012

Rozdział 1: Odkrywane Tajemnice.

Jeden z najbardziej pochmurnych dni w Londynie, zapowiadał się nudno jak zwykle, ale jednak nie dla nowego pokolenia Huncwotów którymi byli:
Kamil, Ron, Max, i Jack dla tej czwórki miał być całkiem ciekawy, zwłaszcza że dzisiaj było zebranie ZF, więc mogli podsłuchać o czym mówią. Znając życie to będzie temat poświęcony odrodzeniu Voldzia*. Chłopcy postanowili użyć uszów dalekiego zasięgu, tak więc gdy chłopcy poszli na górę po uszy, Kamil zaczął się nudzić. Po chwili już opierał się o ścianę, gdy ta nagle się zapadła, a on wpadł do pomieszczenia przypominającego bibliotekę , pracownie do eliksirów, ale i salon w barwach Gryffindoru. Chłopak prowadzony instynktem, wszedł powoli do pomieszczenia, a ściana znowu się pojawiła, pomimo iż się trochę wystraszył wszedł głębiej pomieszczenia. Chłopak uśmiechną się widząc książki o tytułach takich jak: ,, Czarna Magia i jak się nią posługiwać by nie popaść w szaleństwo’’ ,, Historia Magii Elfiej’’ ,, Magia Wampirza ‘’ ,, Jak rozpoznać że ktoś nie jest człowiekiem’’ czy też ,, Eliksiry o jakich ci się nie śniło’’ ,, Biała Magia’’ ,, ,, Jak oczarować przyjaciół walką mieczem’’ ,, Zalety telepatii’’ ,,Jak zostać animagiem w miesiąc’’ ,, Magia bezróżdżkowa’’ lub ,, Naucz się Starożytnych zaklęć’’ oraz wiele, wiele innych książek o podobnej tematyce. Zaciekawiły go również zbroje i miecze. A szczególnie jeden, ciekawość przezwyciężyła i podszedł do miejsca w którym był. Po chwili bez zastanowienia wziął go do ręki i się dokładnie przyjrzał, na rękojeści był napis.- Merlin Wielki.- Gdy przeczytał to na głos, po jego ciele zaczęło przechodzić niewyobrażalne ciepło, takie jakiego jeszcze nigdy nie czół, oraz zaczęły nim wstrząsać dreszcze. Gdy wszystko ustało chłopak zapadł się w nicość.
Otworzył leniwie oczy, lecz zaraz je zamkną bo przeraziła go jasność sufitu. Dalej Black, dawaj nie bądź takim mięczakiem! Mrukną sam do siebie, i spróbował po raz kolejny. Tym razem mu się udało, wstał powoli z ziemi i się rozejrzał. Zauważył że nie jest w żadnym znanym mu miejscu które by znał. Rozejrzał się dokładniej i zobaczył że jest na polanie, na pięknej leśnej polanie. Zaczą się jeszcze bardziej rozglądać. Aż w końcu zauważył jaką postać, spróbował wyciągnąć różdżkę lecz spostrzegł że jej nie ma. Natychmiast spytał. – Kim jesteś? I czego ode mnie chcesz ?- Mężczyzna odpowiedział zaś. – Nie lękaj się mnie Harry. Nazywam się…- Lecz nie dane było mu dokończyć bo Chłopak się trącił. – Ale ja nie nazywam się Harry tylko Kamil!- Obcy powiedział. – Nie twoje prawdziwe imię to Harry . A wracając do twojego pytania, nazywam się Merlin Wielki… - Znów nie dokończył, bo Kamil znowu się wtrącił. – Że co? Ten Merlin Wielki? Ale jak przecież ty nie żyjesz od lat!
- Chłopcze spokojnie.
- Niby jak, jak rozmawiam z gościem co nie żyje od setek lat!
- Chłopcze spokojnie , bo potraktuje cię zaklęciem. A teraz usiądź.- Dodał gdy zobaczył że młody Black się uspokaja. – Teraz odpowiem na twoje pytania. Tak ten Merlin Wielki. A teraz chce ci powiedzieć iż jesteś moim dziedzicem i m… - Ale nie dane mu było dokończyć bo chłopak zerwał się i krzykną.- ŻE CO??!- Merlin odpowiedział spokojnie.- Jesteś moim dziedzicem i potomkiem. – Kamil jeszcze bardziej wyszczerzył oczy, a po chwili rzekł. – A-ale j-jak?- Zapytał już łagodniej, młody czół że to nie koniec informacji i że od tego wszystkiego go głowa roboli. Chłopak czół się bardzo zmieszany. Jak to nazywa się Harry? Jest niby dziedzicem Merlina? Co to wszystko znaczy? Merlin zaś wiedział co czuje chłopak, wiedział że to trochę gwałtowny przekaz, ale musiał się tego w końcu dowiedzieć. Merlin czół że teraz musi mu to wytłumaczyć. – Harry, posłuchaj jesteś moim dziedzicem przez swoich umarłych rodziców. – Widząc że chłopak chce mu przerwać powiedział. – Nie przerywaj, a teraz posłuchaj. Jak już mówiłem, jesteś moim potomkiem i musisz pokonać zło w postaci Voldemorta. – Black już chciał coś powiedzieć, ale Merlin uciszył go ręką.- Tak, dobrze usłyszałeś, musisz pokonać Voldemorta. A teraz jako mój dziedzic dostaniesz ode mnie prezent. Gdy się znajdziesz powrotem na ziemi. Nie, nie jesteśmy na ziemi, jesteśmy w wyrwie czasoprzestrzeni. – Dodał widząc wielkie oczy młodzieńca. – Tak więc, gdy wrócisz na ziemię przy swoim boku spostrzeżesz wilka*. Nie zwykłego wilka, będziesz mógł się z nim porozumiewać za pomocą telepatii. Wilk będzie z tobą wszędzie, ma za zadanie być twoim kompanem i obrońcą. Oprócz magicznego wilka, daje ci także mój miecz. Tak ten który cię tu sprowadził. A po za tym przecież ci jako mojemu dziedzicowi się należy. Oraz zostajesz przeze mnie naznaczony! – Chłopak w końcu zapytał. – Ale jak ma mi pomóc miecz? I co to wszystko znaczy z Voldemortem? – Merlin uśmiechną się i powiedział. – Dowiesz się w swoim czasie, a teraz żegnaj wybranku dobra. Żegnaj mój potomku. – Po czym machną ręką, a chłopak znowu zapadł się w nicość .
Kamil otworzył znowu oczy i spostrzegł że jest w salonie, w tym w którym był zanim pojawił się na polance. Pomyślał że to tylko sen lecz nagle poczuł w głowie wiadomość, która brzmiała następująco. – Co się tak lenisz? I nie to nie był sen!- Chłopak się rozejrzał i prawie by zemdlał gdyż zobaczył najprawdziwszego wilka. A raczej wilczyce. Była piękna biało-fioletowa. A wyglądała tak : . Harry wydukał. – A-ale jak ty mówisz?- Wilczyca odpowiedziała. – Skup się na wiadomości i pomyśl o mnie a ja to odbiorę. Na tym polega nasza telepatia. – Harry postarał się i skupił na wiadomości. Po czym powiedział- Tak? – Wilczyca opowiedziała. – Właśnie tak. Już to opanowałeś!
- Że co?
- Rozmawiamy telepatycznie.
- Wow, ale to proste.
- No przecież wiem.
- A jak się właściwie nazywasz?
- Sam mnie nazwij Ha... Kamil.
- Hmm... Może Victoria?
- Ok. ładnie brzmi. No, ale wyjdźmy do twoich przyjaciół, bo chyba zaczną się martwić.
- No ok. chodź Vick. Mogę tak do niebie mówić?
- Jasne Kamil, a ja mogę do ciebie mówić Czarny?
- Jasne mała. No a teraz chodź. Muszę jeszcze przyjaciołom pokazać to miejsce
. – To mówisz zakończył telepatyczną rozmowę a wilczyca wstała. I skierował się do ściany, nacisną na nią i pojawiło się wyjście. Po chwili stał już razem z wilczycą za przyjaciółmi. Usłyszą jak mówią.
- Gdzie ten Kamil?
- Nie wiem, czekamy na niego już 5min.
-Ale mi się chce jeść.
- Phi, a ty tylko o jedzeniu.
- A wcale że nie!
- A wcale że tak! – Chłopak postanowił interweniować. – Zamierzacie się tak kłócić? – Chłopcy odwrócili się i powiedzieli. – Kamil gdzie ty byłeś? Spotkanie zaczęło się 5 min temu! I czy, czy to WILK? – Black zaśmiał się i powiedział. – Muszę wam coś pokazać. I tak to wilk, a właściwie wilczyca i nazywa się Victoria.- Vick zaszczekała radośnie i podeszłą do przyjaciół swojego pana, po czym polizała ich po rękach. Na co Czarny parskną śmiechem. Max powiedział. – No ok. prowadzi tam gdzie chcesz nas zaprowadzić. – Chłopak odwrócił się i podszedł do ściany, po czym przyłożył rękę do odpowiedniego miejsca i znowu tak jak wcześniej pokazało się tajne przejście. Jego przyjaciołom opadła na to szczęka a jeszcze bardzie gdy weszli za nim do środka. Przyjaciele razem z młodym Blackiem zaczęli jeszcze chętnie penetrować pomieszczenie. W końcu zachciało im się nauczyć walki na miecze, więc zaczęli je odnawiać. Jedynie Kamil nie musiał odnawiać swojego, bo miecz Merlina był niezniszczalny, tak więc nie musiał nic robić. Zaczął czytać książkę o stworzeniach pół ludzkich. Aż w końcu natrafił na wzmiankę o Kociołakach.
Kociołak.*
Kociołak – istota magiczna występująca na całym świecie. Można się w niego zmienić wyłącznie na skutek ugryzienia przez jednego z nich lub urodzenia się kociołakiem. Nie znaleziono jeszcze na to lekarstwa, ale ostatnie odkrycia w dziedzinie eliksirów zmniejszyły wydatne, gorsze symptomy przemiany (Wywar Mizuani). Raz w miesiącu, przy pełni księżyca, zazwyczaj normalny, o zdrowych zmysłach czarodziej zamienia się w krwiożerczą bestię. Jako jedne z nielicznych stworzeń pół ludzkich , kociołaki atakują wyłącznie ludzi, nie atakują jednak zwierząt. Kociołak przed pełnią staje się bardziej nadpobudliwy i trudniej mu się na wszystkim skupić. Jest on wtedy również silniejszy, szybszy i zwinniejszy od zwykłych ludzi. Kociołaka potrafią rozpoznać od razu magiczne wilki lecz tych jest bardzo mało i można się z nimi skonsultować jedynie jeśli jest się ich panem/panią {…}
Chłopak przypomniał sobie że to wszystko pasuje do Max’ a przed pełnią. Postanowił to sprawdzić, a jeśli on jest kociołakiem stać się dla niego nielegalnym animagiem. No ale cóż i tak się nim stanie, lecz chce zostać animagiem, a jeśli to prawda to pociągnie za sobą Rona i Jacka. Postanowił spytać się o to wilczyce. Wysłał jej wiadomość.
- Vick.
-Tak.
-Czy mój przyjaciel Max jest kociołkiem?
- A skąd wiesz że ja ci mogę pomóc z tym pytaniem?
- Znalazłem w książce. Więc jest czy nie?
- Tak Max jest kociołakiem.
- No to namówię chłopaków do zostania animagami.
- Ty masz to w genach.
- Jak to?
- Harry, twój ojciec był nielegalnym animagiem.
- Że Syriusz jest animagiem to wiem. Ale on nie jest moim prawdziwym ojcem.
- Chodzi mi o tego prawdziwego.
- Ale jak to mugol!
- Nie mógłbyś być potomkiem Merlina gdyby nim był.
- Więc skoro był czarodziejem to czemu mnie nie zabił.
- On cię kochał, a człowiek o którym myślisz że nim jest nie jest twoim prawdziwym ojcem. Twój ojciec umarł byś ty mógł być. A człowiek o którym myślałeś cię porwał, twoja mama też nie żyje. Zaś Syriusz jest twoim opiekunem.
- Naprawdę?
- Tak i przykro mi z powodu twoich rodziców.
- Dzięki ze powiedziałaś mi prawdę.
- Nie ma sprawy.- Chłopak zaczął rozmyśla. A więc nie znałem swoich biologicznych rodziców. Szkoda może byśmy się lubili. Ech.. ale wtedy nie poznał bym Syriusza. Ale jednak miał bym prawdziwą rodzinę. To co minęło i nie wróci nic na to nie poradzę. Z rozmyślań wyrwał go głos Rona.- Chodźcie już na pewno jest obiad. – Wszyscy wstali i wyszli, ale Black powiedział- Wy idźcie ja nie jestem głodny. – I odszedł na górę, w salonie na drugim piętrze oparł się o kominek. Gdy nagle ten się zapadł a od wpadł do kamiennego korytarza. Chłopak zaczął się czujnie rozglądać po nim, aż w końcu postanowił go zbadać. Szedł rozmyślając o tym co powiedziała Victoria. Aż w końcu wyszedł przez kominek w jakimś domu. Prawie wszystko było tu rozwalone. A na kominku stały zdjęcia które widział kiedyś w domu. Byli tam na zdjęciach pierwsi Huncwoci, Huncwoci z jakimiś dziewczynami, James Potter i Lily Potter sami oraz ta dwójka z małym chłopcem o czarnych włoskach i avadowych oczach. -A więc jestem w Dolinie Godryka. Pomyślał, po chwili przyszło mu na myśl by się rozejrzeć po tym domu. Wszedł na górę do pokoju w którym było dziecięce łóżeczko i zabawki. Dotkną łóżeczka i nagle poczuł jak zapada się w nicość, po raz kolejny tego dnia.

Był wieczór, chłodny jesienny wieczór. W domu z Dolinie Gdoryka siedział para młodych ludzi z rocznym dzieckiem.
Chłopczyk zaczą rączkami łapać różdżkę mężczyzny, a ten powiedział.- Harry nie wolno!
- James on chce te kolorowe bańki.
- No tak.- powiedział po czym machną różdżką i pojawiły się bańki. Serce chłopczyka przepełniła radość, już po chwili łapał bańki w swoje rączki. Lecz nagle zabawę przerwał głośny Huk. Mężczyzna zwany Jamesem poderwał się i wybiegł z salonu. Po chwili wrócił z przerażeniem wypisanym na twarzy i krzykną. – Lily kochana to on, bierz Harry’ ego i uciekaj ja go zatrzymam. Peter nas zdradził.! Uciekaj błagam, ratuj siebie i dziecko, nasze dziecko! - Kobieta zrywa się do pionu i odpowiada z oczami pełnymi łez. – Nie opuszczę cię James. Ja cię kocham.
- Ja ciebie też, dlatego proszę cię ratuj się z małym.- Kobieta wzięła na ręce chłopca i powiedziała. – Zawszę będę cię kochać. Nawet po śmierci.
- Dobrze a teraz uciekaj.- Po tych słowach kobieta zaczęła biec. Wbiegła po schodach na górę do sypialni chłopca i zaryglowała drzwi. Włożyła malucha do łóżeczka i zaczęła szeptać.- Harry mama cię kocha… Harry tata cię kocha… Musisz być silny… Musisz żyć… Harry kocham ciebie zawszę. – Po oczach kobiety zaczęły spływać łzy. Kochała swojego syna jak nikt inny. I wtedy głos Voldemorta – AVADA KADAVRA!- I odgłos upadającego ciała. Po twarzy kobiety spływał teraz strumień łez. James nie żył , a ją ogarną wielki strach. Szepnęła do chłopca ostatni raz.- Harry ja i tata cię kochamy… I zawszę będziemy kochać… Malutki musisz być silny… Kocham cię synku i tatuś też cię kocha malutki… – I wtedy drzwi do sypialni chłopca się otworzyły. Kobieta się poderwała do pionu, gotów walczyć do ostatniej kropli krwi za życie syna. Już się nie bała. Była przepełniona odwagą aby tylko uratować swoje dziecko. Rozłożyła ramiona by nie mógł dotknąć malucha. Lily rzekła-
- Nie Harry, nie Harry, błagam, tylko nie Harry!
- Odsuń się głupia... Odsuń się, i to już...- To było dziwne dał jej szanse na przeżycie a nie dał jej nikomu innemu. Jednak nie miała zamiaru z niej skorzystać, chciała tylko ratować syna , nie ważne za jaką cenę.
- Nie Harry, błagam, weź mnie, zabij mnie zamiast niego...- Poprosiła rozpaczliwie. Voldemort się tym razem zdziwił. Ona chciała żeby ją zabił a nie ruszył chłopca, strasznie dziwne.
- To ostatnie ostrzeżenie.- Odpowiedział groźnym głosem, ale to nie przekonało Lily która odpowiedziała ze łzami w oczach - Nie Harry! Błagam… Zlituj się… Zlituj… Nie Harry! Nie Harry! Błagam… Zrobię wszystko… - Lily mogła teraz zapłacić każdą cenę dla chłopca, dla jej syna.
- Odsuń się... Odsuń się, głupia dziewczyno... – Voldemort był już bardzo zdenerwowany na kobietę. Lecz ta odpowiedział tym razem pełna nadziei.- Nigdy ! Prędzej umrę niż dam ci zabić moje dziecko. Możesz zabić mnie ale nie zabijesz mego syna. Nigdy nie zabijesz Harry’ ego. – Tym że chciał zabić jej syna udowodnił że jest nic nie wart. Lily pozbyła się najmniejszego strachu i znowu krzyknęła. – Wolę umrzeć i połączyć się z Jamesem niż żyć bez męża i syna!. Nie tkniesz mego dziecka! -To była dla Voldemorta przesada, nie wytrzymał i rykną. – MIAŁAŚ SZANSĘ, ALE Z NIEJ NIE SKORZYSTAŁAŚ! TAK WIĘC, AVADA KADAVRA!- Błysnęło zielone światło i promień Avady poleciał prosto w stronę kobiety.. Lecz zanim umarła ostatni raz pomyślała- Jak mogliśmy zaufać Peterowi ?Nieważne wszystko stracone! Nie!! Mały musi przeżyć i przeżyje ! Będę go bronić nawet po śmieci! - A potem przed jej oczami przeleciały jej wszystkie wspomnienia, śmierć jej rodziców, a potem ślub i ciąża. To było wspaniałe lecz już minęło. Potem była ciemność i Lily Potter padła martwa. Świat pożegnał się z wspaniałą kobietą, jak i wspaniałą żoną i troskliwą matką, Matką która oddała życie za swą pociechę! I tak Lilian Potter połączyła się ze swoim mężem w niebie, oddając życie by ratować jedynego syna. Voldemort przekroczył wtem martwe ciało Lily i skierował różdżkę w czoło chłopca, po czym rzekł z nienawiścią- AVADA KADAVRA!!!- Zielony promień leciał w stronę chłopca z zawrotną prędkością. I gdy stynką się z jego czołem odbił się od niego, po czym zawrócił w stronę jego stworzyciela i trafił go prosto w serce. Voldemort krzykną- NNIIIE !!- Ale to nie podziałało. Jego ciało padło martwe a rozczepiona dusza uciekła z domu Potterów. Chłopiec przeżył a na jego czole pozostała blizna w kształcie błyskawicy.*
Obraz zaczą się rozmazywać

Kamila otworzył oczy, i zobaczył że nadal jest w pokoju chłopca. Zdziwiło go to co zobaczył, ale podniósł się i spojrzał w okno, na dworze się już ściemniało. Pobiegł natychmiast do przejścia i wszedł do niego, a raczej w biegł. Wybiegł już w domu w którym mieszkał. Po czym skierował się do kuchni gdzie powinna być teraz kolacja. Gdy już otwierał drzwi usłyszał. – Mówcie gdzie jest Kamil bo podamy wam Veritaserum!- To był głos Moody’ ego, teraz odezwał się Max.- Ale my nie wiemy!- powiedział, Czarny postanowił wejść do kuchni. Tak jak postanowił tak zrobił. Otworzył drzwi i wszedł. Każdy z zebranych krzykną.- Kamil!- Chłopak się uśmiechną i odrzekł. – Tak mnie zwą.- Syriusz powiedział.- Młody to nie śmieszne! Nie widzieliśmy cię od rana! Gdzie ty byłeś? Oni – Wskazał na przyjaciół chłopaka.- Nie chcą nam powiedzieć.- Chłopak odrzekł.- Chłopaki nic nie wiedziały Syriuszu, a ja zaczytałem się w książce z Historii Magi. – Kłamał jak najęty i wiedział o tym. Wiedział również że mu na pewno nie uwierzą. Ale jakie było jego zdziwienie gdy Tonks powiedziała.- No ok. a więc może zaczniemy kolacje. – Chłopak chętnie się zgodził i zaczął jeść. Po chwili do kuchni wpadła jego wilczyca. Kobiety w pisk, a mężczyźni już chcieli ja usunąć zaklęciem, gdy młody Black wstał i osłonił ją mówiąc.- Spokojnie, nie róbcie głupstw, bo można za to gorzko zapłacić!- Mężczyźni się zdziwili, a Snape powiedział z wielką ironią . – Niby dlaczego miał bym w tego zwyczajnego, starego , brudnego i ,,nic nie wartego wilka’’* nie walnąć Avadą?.- Chłopak uśmiechną się po Huncwocku i odrzekł z sarkazmem. - Dlatego że jeśli go zabijecie, bądź skrzywdzicie będziecie przeklęci.- Większość wyglądała po tym stwierdzeniu, jakby im oczy miały na wierzch wyjść. Dumbledore zapytał.- Jak to? – Chłopak odsłonił wilczyce i powiedział. – To jest Magiczny Wilk, a te jak każdy wie są bardzo pomocne i potężne. Lecz jeśli ktoś zabije Magicznego Wilka spotka go kara. Taka jak przy zabiciu jednorożca, zostanie przeklęty. Tylko w przeciwieństwie do Jednorożców, Magiczne Wilki są łagodnie nastawiane do chłopców jak i dziewcząt. – Remus powiedział.- A więc to jest jeden z tych legendarnych wilków?- Spytał jakby nie wierzył w to co słyszał, a przecież Kamil powiedział to jasno i wyraźnie. Zaś Młody odpowiedział .- Tak to jest Magiczny Wilk.- Trzmiel* rzekł.- No dobrze ale co on tu robi?- Chłopak zaśmiał się i odpowiedział mu. – Dokładniej to Victoria, mój Magiczny wilk.
- TWÓJ???!- Zapytali wszyscy, no prawie wszyscy z niedowierzaniem. Czarny odpowiedział.- Tak mój, a teraz idę spać, bo mnie kości bolą od siedzenia. Dobranoc.- Po czym to rzekłszy wyszedł z kuchni i skierował się do swojego pokoju, a zanim poszła Vick. Gdy młody Black wszedł do pokoju wpuścił Wilczyce, a potem wyczarował jej luksusowe posłanie i dwie miski, jedną na wodę a drugą na pokarm. Gdy było już prawie wszystko napełnił Victorii miski mlekiem i pokarmem, oraz wyczarował poduszki do posłania i kołderkę. Wilczyca spojrzała na niego z wdzięcznością, zjadła i położyła się spać. Chłopak jeszcze ją okrył kołdrą a potem umył się, przebrał w piżamę i sam poszedł spać.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

1 spostrzeżesz wilka.*- W moim opowiadaniu każdy o tak potężnej mocy, jaką ma chłopak, zasługuje na magiczne stworzenie.
Voldzia- Voldemorta
2 Kociołak* – To wymyślone całkowicie przeze mnie stworzenie, coś jak wilkołak ale w jako kot.
3 Wspomnienie śmierci Potterów.*- Jak wspomniałam to wspomnienie ich śmierci. Nigdy nie byłam dobra w zapisywaniu takich rzeczy, no ale mam nadzieje że jakoś mi to wyszło na poziomie.
4 ,,Nic nie wartego wilka’’* -Ta jasne Victoria jako Magiczny Wilk jest 100razy cenniejsza od Snape’ a, więc co on gada nic nie wartego, jak na razie to on jest nic nie warty.
Trzmiel*- Profesor Dumbledor’ e
5 Magiczny Wilk.- W opowiadani stworzenie wymyślone przeze mnie. Wilki maja kolorowe umaszczenia różnych kolorów. Ich łzy podarowane przez nich z własnej woli mogą uzdrowić każdą ranę. Wilki porozumiewają się z ,,właścicielami’’* za pomocą telepatii. Wilk musi sam przyjść do człowieka, nie da się go złapać, bo wtedy nie wacha się on zabić człowieka.
6 ,,Właścicielami’’* - Magiczny Wilk nie ma pana czy też właściciela, co najwyżej może się zaprzyjaźnić z człowiekiem. A gdy już to zrobi pozostaje mu wierny i nie opuszcza go chyba że ten zrobi coś bardzo złego. Po za tym Magiczne Wilki są zbyt rzadkie by się pokazywać każdemu człowiekowi więc tylko nieliczni mogą się z nimi zaprzyjaźnić.
Uff, nareszcie skończyłam rozdział. Ludzie pisałam go od 4 dni (razem z tym dzisiejszym dniem). Kurcze o ile prolog zajął mi kilka godzin to ten rozdział o wiele dłużej. Już mnie palce bolą od pisania. Wiem to z tymi 4 dniami to dziwne, ale ja pisałam to opowiadanie z wyprzedzeniem, więc mam trochę w zapasie. No i dzisiaj zabieram się za nowy rozdział. Nie wiem ile mi zajmie patrząc jak ten mi zajął 4 a właściwie 5 dni. Pięć, bo zaczęłam go gdy skończyłam prolog. Ja nie wiem może następny rozdzialik zrobię krótszy? OMG. Rozdział zajął mi 14, 5 strony w Wordzie. Ja nie wiem już, no ale ok. Mam nadzieje że wam się podoba. I wiem że wielu z was którzy czytają blogi nie chce się komentować, jednak bym o to prosiła. Potrzebna mi nawet krytyka. No ok. to do zobaczenia, wasza
Victoria Potter.

2 komentarze: