Rozdział 4: Zaakceptuj samego siebie.
… Pióro powędrował w stronę czystej kartki.
Chłopak zatrzymał je w połowie drogi, nie wiedział czy dobrze czyni. Ale
jednak, to mogą być jego rodzice, musi się z nimi porozumieć i upewnić. Jeż bez
lęku napisał.
-Dzień dobry. Ja chciałbym się czegoś dowiedzieć.
– Błyskawicznie dostał odpowiedź.
-Siemano młody!
-Eeee…?
- Och… Co myślałeś, że jestem jakimiś nudziarzem, co Harry? A może Powinienem powiedzieć Kamil, bo tak ostatnio się nazywasz co nie?
-No tak, ale skąd pan wie jak się teraz nazywam?
- Jaki pan! Jestem twoim
ojcem, więc mów mi tato. A tak po za tym, to
wiedziałem, bo jako ojciec widzę co się dzieje z moim dzieckiem. A przynajmniej te ważniejsze rzeczy.
- Aha… A chciałbym się o coś zapytać pa… toto.
- No to wal Harry.
- Ja… Hmm… Ja nie wiem co
mam o tym myśleć. To dla mnie takie dziwne.
Gdy dostałem list od was, następnego dnia wmawiałem sobie że to było złudzenie. Nie chciałem sprawdzać, aż do dzisiaj, gdy Syriusz
powiedział żebym posprzątał w pokoju. I znalazłem pod łóżkiem pelerynę niewidkę. Ja sam nie wiem, czy to jest prawda? Czy…
Czy naprawdę jestem twoim synem?
- Harry, tak to prawda,
oraz tak jesteś moim i Lily synem. I mieszkasz z Łapą*?
- Tak.
-Aha… Poczekaj zawołam twoją mamę. Pewnie, będzie chciała z tobą porozmawiać.
- No ok. –
Harry* czuł się dość dziwnie,
radość, strach i smutek mieszały się ze sobą. Czół radość, że wreszcie pozna
prawdę. Ale za razem smutek, bo może ona być bolesna. A strach odczuwał, bo
wiedział że skoro jest Harry’ m Potterem, będzie musiał zabić Voldemorta. Nie
bał się stanąć twarzą w twarz, ale bał się zabić. Nigdy nikogo nie zabił i nie
chciał! A teraz musiał i to jeszcze jednego z najgroźniejszych czarnoksiężników
na świecie. Chore przeznaczenie! Nie chciał zabijać, ale musiał, nie wiedział
dlaczego, ale jednak w głębi chciał to zrobić. Chciał pomóc ludziom w walce, a
to dawało mu możliwość. Nie wiedział czy naprawdę tego chce, ale to czuł.
Pragną ,nie wiadomo od kiedy, pomścić ludzi którzy stracili życie w walce. Jakby… Jakby ogarnęła go chęć zemsty. Ale
jednak nie do końca, nie chciał zabijać.
Chociaż może chciał? Sam już nie wiedział. A może jednak pragną zabić, zabić
Voldemorta z zemsty? Nie! Stanowczo odrzucił tą myśl, nie chciał nikogo
zabijać, ale jednak musiał. Po chwili
odrzucił te myśli, spojrzał ponownie w książkę. Na kartce pojawiło się nowe zdanie, napisane
pismem z listu.
-Witaj Harry !
-Eee… Cześć .
- Co ty taki nieśmiały
- Po prostu nie wiem co
powiedzieć.
- To co myślisz i czujesz.
- Mamo?
-Tak Harry?
- Ja.. Ja nie wiem co mam zrobić.
- Z czym zrobić ?
- Z… Z tym wszystkim.
W jeden chwili, dowiaduje się że
jestem potomkiem Merlina. W drugiej
Victoria, moja magiczna wilczyca, mówi mi że moi prawdziwi rodzice nie żyją, a
później? Później okazuję się, że jestem jednym z najsławniejszych czarodziei tego wieku! I że jako jedyny przeżyłem
zaklęcie zabijające. Ja już tak nie mogę, a na dodatek
Merlin powiedział, że mam zabić Voldemorta! Niby jakim cudem?!? Ja nigdy nie zabiłem zwierzęcia, a co dopiero człowieka ! Ja nie daje rady! W jednej chwili załamał mi
się cały świat!
-Harry,
wiem że jest ci ciężko, ale spróbuj z tym się pogodzić. Wiem, na początku może być ci trudno, ale z czasem to
minie. Zaczniesz żyć swoim prawdziwym życiem. Nie będziesz się już tym przejmował. A co do zabicia Voldemorta, to
jednak jest na to sposób. Który ty poznasz. Nie, nie będziesz miał żadnego szkolenia, czy coś w tym stylu. Musisz sam zdobyć wiedzę jak go pokonać. Wiem że z tym nie będzie łatwo, ale… Ale nie jesteś jedyną osobą, która może go pokonać. Jest również pewna
dziewczyna, ona również straciła rodziców przez niego, ale jednak przeżyła
Avade. Nikt o tym nie wie, no prawie nikt. To nie tak, że tylko ty, albo tylko ona możecie go pokonać. Wy musicie współpracować ze sobą. Razem odnajdziecie sposób na zabicie Voldemorta i uratowanie świata czarodziejskiego. Jak widzisz nie jesteś w tym wszystkim sam, a w dwójkę zawsze raźniej.
- No
dobrze, ale nie możesz mi
powiedzieć przynajmniej gdzie szukać ?
-
Synku nic na siłę. I nie, co najwyżej mogę cię nakierować.
-
Ale jak to nic na siłę?
-
Na razie stoi przed tobą najbrudniejsza część zadania.
-
Jaka?
- Akceptacja… Akceptacja Harry. Bez niej nic
nie zdziałasz
- Czyli?
- Musisz zaakceptować samego siebie! Bez tego nie dasz rady, do póty nie
będziesz siebie akceptować, próżne twe starania, nic nie zdziałasz, bo będziesz działać na
przymus, a nie z własnej
nieprzymuszonej woli. Pamiętaj,
że półki nie zaakceptujesz siebie, nic ci się nie uda. Możesz sobie wmawiać wiele rzeczy,
lecz i tak nic z tego. Bo akceptacja jest potrzebna, nie dla tego że tak chce ja, czy twój ojciec, lecz dlatego, że dopiero wtedy zaczniesz naprawdę żyć. Zrozumiesz sens życia i dowiesz się, co tak naprawdę kochasz robić. A może nawet, z czasem, zdecydujesz się na zdjęcie zaklęcia adopcyjnego.
- Czyli muszę zaakceptować samego siebie by mi się
udało ?
- Nie Harry, nie mówię że
musisz, ty powinieneś tego chcieć. Nic na przymus synku.
- Aha, ale powiedziałaś, że bez tego nic mi się nie uda. Więc z logicznego punktu widzenia, muszę to zrobić, by mi się cokolwiek udało.
- Harry, mówię wiele rzeczy, ale nie wszystkie z nich da się zrozumieć.
- Ale…?
- Ech… No dobrze, chodziło o to, że bez akceptacji nie będziesz się czuć spełniony. Co oznacza szczęśliwy, radosny, wiecznie będziesz odczuwał że czegoś ci brakuje, ale nie będziesz wiedział tego. Powinieneś zaakceptować siebie, lecz jeśli nie chcesz, to ja cię do
niczego nie zmuszam.
-Chyba posłucham twojej rady i zaakceptuje to kim jestem, ale
ja nadal nie wiem co mam zrobić.
Boję się zabić, ale przez tą przepowiednie
jestem zmuszony do tego… Wiem, wiem akceptacja, ale jak? Jak mam zaakceptować to że
jestem zmuszony kogoś zabić? I nawet nie z własnej woli!
-
Harry, Harry to przyjdzie z czasem. Nie uda
ci się zaakceptować wszystkiego na raz. Po woli, z czasem, małymi kroczkami uda ci się. Nie wszystko przychodzi na raz. Ale zapamiętaj, że zawsze z odrobiną cierpliwości, wszystko się uda.
-Dziękuje, bardzo dziękuje.
- Za
co?
- Za
wszystko, Za to że oddałaś za
mnie życie, za słowa pociechy. Za twoją miłość, bo gdyby nie ty nie żyłbym.
Za to że, poinformowałaś
mnie kim naprawdę jestem. Że dzięki tobie zaczynam akceptować to kim jestem. Po prostu, za to że mnie wspierasz! A pomimo iż cię nigdy nie poznałem lepiej, ja… Ja już cię
kocham. Kocham cię mamo.
- Ja
ciebie też kocham Harry. Kocham, kochałam i zawszę będę kochać i chronić.
- …
-…
- Mamo ?
- Tak Harry?
- Eee…
A co z moimi przyjaciółmi ?
- A o co chodzi?
- No
czy im powiedzieć?
- Aha! No więc to już twój wybór. Synku, jeśli
chcesz to im powiedz.
- Ale
to nie takie proste!
- Harry wiem. Wiem, że to nie jest łatwe, ale jednak to twoi przyjaciele. Ty wiesz najlepiej, czy są godni zaufania. Jeśli uważasz że nie, to im o tym nie mów, ale
jeśli im nie powiesz, a oni sami się o tym dowiedzą, możesz ich stracić. Ja popełniłam kiedyś taki błąd, nie powiedziałam przyjaciółkom o tym, że była adoptowana i jestem naprawdę czysto krwistą czarodziejką, a one przez
to, na mnie nakrzyczały i powiedziały, że myślały że mam do nich zaufanie. Straciłam je wtedy, a ja tylko bałam się jak zareagują. Harry nie narażaj przyjaźni, jeśli są prawdziwymi przyjaciółmi zrozumieją i nikomu nic nie powiedzą, aż ty sam tego nie będziesz chciał. Jeśli zaś nie zrozumieją, to nigdy nie byli wart twojej przyjaźni. Co prawda mogą zostać z tobą dla sławy, ale myślę że tego nie zrobią. Naprawdę, synku, nie ma
potrzeby by im tego nie mówić. A
po za tym, musisz się komuś wygadać. Ech… wiem że nie jesteś dziewczyną, ale chłopacy tez tego
potrzebują, a zresztą razem zawsze raźniej. Jeśli to prawdziwi
przyjaciele to, nie tylko zaakceptują to kim jesteś, ale ci pomogą w twoim zadaniu.
- Dzięki mamo.
- Nie ma za co.
- Mamo,
ja już chyba skończę,
bo muszę jeszcze to wszystko przemyśleć.
- Dobrze Harry. Na razie.
- Do zobaczenia.
Kamil odczuwał miłe uczucia. Cieszył się, że
ma szansę poznać swoich rodziców, pomimo ich śmierci. Po rozmowie z mamą,
pozbył się wszelkich zmartwień. Wiedział już, że nie jest sam w tym zadaniu.
Jest ktoś jeszcze, kto dzieli jego los. Musiał, odnaleźć tą osobę, bo przecież
mają we dwoje walczyć z Voldemortem. Już się nie bał, choć nadal nie był pewny
czy chce go zabić, przypomniał sobie słowa mamy i wyzbył się wątpliwości. Może
i zabije z przymusu, ale przecież mama, powiedziała że jest na to sposób, ale
nie powiedziała że musi to być niewybaczalne zaklęcie. A co jeśli nie? Może
jest sposób, który nie będzie wymagał zaklęć? Oby. Nie chciał używać
niewybaczalnego, ale jeśli będzie to konieczne, to jednak zrobi to. Ważne jest
aby się udało, aby Voldemort poszedł tam gdzie jego miejsce, do piekła! Z
takimi myślami zszedł na kolacje.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
- - - - - - - - - - -
1Harry*
- Teraz będę używać obu imion chłopca, więc się
przygotujcie na to że w jednym zdaniu może być
Harry, a w drugim Kamil. Planuje to zmienić, że po jakimś
czasie będzie jedynie Harry, ale to
jeszcze nie teraz. Ach i z nazwiskami tak samo jest.
2Rozmowa
Harry’ ego z mamą*- Słowa Lily, to tak
jakby, moje przemyślenia, to, to co ja bym
odpowiedziała Harry’ emu na jego pytania. Przemyślenia
o życiu i jego trudach, o tym że bez akceptacji nie dasz rady nic zdziałać, oraz o tym że nie
jesteś sam. To nie są skopiowane z Internetu teksty, one pochodzą z głębi
mego serca, bo wkładam całe serce w to opowiadanie. Gdy to pisze, czasami, chce
przekazać wam coś więcej niż rozrywkę, chce
wam przekazać również prawdy o życiu.
A pomimo iż mam dopiero 11lat( nawet
jeszcze nie xD), wiem wiele o życiu,
wiem jak to jest stracić przyjaciółki. Wiem jak to
jest znosić upokorzenia, lub posiadać fałszywych przyjaciół, ja to wszystko wiem, bo sama
przez to przeszłam, i mam nadzieje, że
zaczerpniecie coś z tego rozdziału J J.
Ten rozdział , co prawda zajął mi trochę
czasu, ale w końcu go skończyłam. Następny
rozdzialik opublikuje trochę później, bo muszę
napisać kilka rozdziałów na zapas,
żebym nie musiała się męczyć gdy zbraknie mi weny. Ach i mam nadzieję że
podoba się nowy wystrój bloga,
szczerze mówiąc, to tamten wcześniejszy był beznadziejny, a na blogu panował wielki
bałagan, więc ruszyłam się, opracowałam nowy szablon i podstrony, umieściłam na blogu i sprawa załatwiona!
Ps. O kurka nigdy mi się nie zdarzyło dedykować
jednej osobie 2razy rozdział, a co dopiero robić to
3krotnie? Rozdział dedykuje Ovis i koleżance z
Howrse o Nicku -Dziki-Mustang-.
Ps2. Sorry, że rozdział tak krótki, ale cóż to wina mej weny!
Ps3. W następnych rozdziałach może być smutny motyw, bo postanowiłam kogoś ,na kim zależy
Harry’ emu, uśmiercić.
Ps.4 Tych dialogów to
specjalnie jest tak dużo! Żeby nie było J
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz